Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików. Ubisoft Was rozczaruje... ale nie tak, jak myślicie
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików
- 2 - Viva los partisanos, czyli Yaranie do samego końca!
- 3 - Palmeras, océano y muchos terroristas do zaciukania
- 4 - La música, los gráficos, los errores i wydajność
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Wrażenia z gry w wersji na PlayStation 5
- 7 - Far Cry 6 – galeria screenów 1
- 8 - Far Cry 6 – galeria screenów 2
- 9 - Far Cry 6 – podsumowanie
Viva los partisanos, czyli Yaranie do samego końca!
Osobiście uważam, że coraz mniej gier serwuje nam bohaterów, których zapamiętamy na dłużej. W Far Cry 6 tak będzie na pewno z Castillo. Postać Dani'ego, mimo że jedna z lepszych w serii, to nieco przygasa w cieniu El Presidente. Podobnie niezły co Dani, ale nie fenomenalny poziom prezentują bohaterowie poboczni. A tych spotkamy całe zatrzęsienie. Wcześniej wspomniałam już, że gra w początkowych godzinach przypominała mi AC: Valhallę. A to między innymi dlatego, że podzielono tu Yarę na kilka prowincji, które trzeba podbić. Aby to zrobić, należy zdobyć przychylność poszczególnych, działających tam gangów, które pomogą nam następnie pozbyć się głównych soldatos Castillo, a ostatecznie samego El Presidente. Spotykając kolejne pomniejsze gangi, poznajemy ich problemy, wewnętrzne konflikty i generalnie to, jak zapatrują się na La Revolution. To właśnie ten element gry, gdy ta staje się bardziej "dorosła", tematyka bardziej wielopoziomowa i po prostu polityczna. Ubisoft ze smakiem przedstawił problemy Yaran zmagających się z reżimem. Nie brak tu także tematyki meksykańskiego uchodźctwa i wielkiego American Dream. Jest w tym wszystkim także pewien smutny realizm. Weźmy na przykład bohatera, który chce zrobić karierę w USA. Jego marzenia zostają jednak zgaszone wypowiedzią innej bohaterki, która twierdzi, że ucieczka nie pomoże Yarze, zaś Latynosi u Jankesów to mogą co najwyżej muszle klozetowe czyścić, gdyż tak są tam postrzegani. Ostatecznie, bohaterowie poboczni mają coś do powiedzenia, często są też przerysowanymi freakami, jednak na szczęście nie w tym "gimnazjalnym" słowa znaczenia à la WD: Legion.
W trakcie gry poznamy wiele fajnych postaci. Z niektórymi wychylimy nawet tequilę
Far Cry 6, względem ostatnich części, poczyniło progres jeśli chodzi o przedstawianie bohaterów. To samo ma miejsce w przypadku szeroko rozumianego gameplay'u. Po pierwsze, możliwości w grze są ogromne. Ogromna jest chociażby mapa (na szczęście bogata w ciekawą zawartość i niezawalona śmiecio-znajdźkami), a gra proponuje jeszcze tzw. Operacje Specjalne, które podobnie jak całą grę można przechodzić w co-opie. Wspomniane operaciones especiales to około 30-minutowe, urozmaicone misje z kolejnymi wielkimi mapami (jedna z pierwszych to park dinozaurów). Co więcej - możemy jeszcze wysyłać na misje pozyskanych w grze Los Bandidos (to enpece, których wyzwalamy z rąk wojsk Castillo). Nie są to jednak literalne misje, w których bierzemy aktywny udział, a coś na zasadzie Grup Uderzeniowych w Mass Effect: Andromeda, dzięki którym zdobywamy nagrody. Choć osobiście w grze spędziłam 30 h ukończywszy w tym czasie 63 misje i przeciągając na swoją stronę dwa ugrupowania, to szacuję, że grając w trybie "wąchania każdego kwiatka", zabawy starczy nam na ponad 150 godzin. Część z Was może się przestraszyć, mogę jedynie podkreślić, że Ubisoft wkomponował w grę tak wciągające mechanizmy i zróżnicowane, ciekawe misje, że przechodzenie gry nie męczy. Choć muszę podkreślić, że pierwsze 4-5 godzin nie aspirowało. Dopiero później, poczułam ten wyluzowany, tropikalny flow odkrywając, że Far Cry 6 jednak ma swój specyficzny, godny poznania klimat.
Wielkość mapy na początku może przerażać. Na szczęście sporo tu punktów szybkiej podróży, świat jest bogaty i w żadnym wypadku nie męczy
Gra ma naprawdę bardzo rozbudowane mechaniki i mniemam, że nie zdołam wspomnieć o połowie, mimo że podczas grania robiłam notatki. Spróbujmy jednak zebrać to w możliwie niewielu słowach. Mamy więc misje główne i poboczne takie jak Operacje, Yarańskie Opowieści, Wyprawy Po Skarb i Cele Wojskowe. Każdy rodzaj tych misi ma swój urok i trzeba wiedzieć, że nie ma tu za wiele zapchaj-misji w stylu "zerwij kolec kaktusa i dostarcz na drugi koniec mapy". Nawet zwykłe misje polegające na przejęciu punktów kontrolnych wroga dają frajdę. Zwłaszcza, że świetnie przechodzi się je zarówno na pełnym ogniu jak i stylem skradankowym. Co zresztą ciekawe, do gry wkroczyła mechanika z AC: Odyssey. Chodzi mianowicie o smartfon, który pozwala nam oznaczać wrogów i ciekawe punkty wrogich lokacji. Taki tam asasynowy orzeł na miarę XXI wieku. Kolejną rzeczą, za którą trzeba pochwalić Ubisoft jest przygotowanie tak wyważonego świata / zadań, że co byśmy w grze nie robili, to cieszy. Nawet jadąc autem / koniem / czołgiem na kolejną misję, trudno jest czasami do niej dojechać, gdyż po drodze jest tyle ciekawych miejscówek do zwiedzenia (wyeliminowania), że po prostu czyściłam mapę po kolei. Jak się później okazało, takie podejście bardzo mi się przydało. Szybko zdobyłam mianowicie wystarczającą sumę pieniędzy, by wykupić lokacje miejscówek rebeliantów na całej mapie (miejsca szybkiej podróży). Przy okazji eliminowałam też jednostki z działkami przeciwlotniczymi, dzięki czemu prędko mogłam zasiąść za sterami maszyn latających.
Oznaczanie wrogów przed wkroczeniem do akcji? Assassin's Creed lubi to
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików
- 2 - Viva los partisanos, czyli Yaranie do samego końca!
- 3 - Palmeras, océano y muchos terroristas do zaciukania
- 4 - La música, los gráficos, los errores i wydajność
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Wrażenia z gry w wersji na PlayStation 5
- 7 - Far Cry 6 – galeria screenów 1
- 8 - Far Cry 6 – galeria screenów 2
- 9 - Far Cry 6 – podsumowanie