Relacja z pokazu Borderlands 2 i XCOM: Enemy Unknown
- SPIS TREŚCI -
Borderlands 2
Do Borderlands 2 podchodziłem już dziarskim krokiem, bowiem w przeciwieństwie do XCOM: Enemy Unknown, byłem w zasadzie pewny co zobaczę za chwilę. Jednak i tutaj czekała mnie niespodzianka, średnio przyjemna, bowiem granie możliwe było wyłącznie na padzie od Xboxa. Dupa zbita - pomyślałem - wytargować myszki i klawiatury nie zdołałem, więc zasiadłem z kontrolerem na kanapie. Obok zaległa pozostała cześć redakcji obecnej na imprezie (Costi / Romek) i wskoczyliśmy do wspólnej rozgrywki. Najpierw tradycyjnie wybiera się klasy postaci, które zasadniczo niewiele się od siebie różnią, gdyż to bardziej kwestia kilku dodatkowych zdolności niżeli zaawansowanych statystyk czy wyposażenia. Ruszamy...
Od razu może zaznaczę, iż granie na padzie w FPS jest równie rozsądne, jak puszczanie bąków prosto w ognisko. Następnym razem chyba wezmę ze sobą własne klawisze i gryzonia. Osobiście byłem niepocieszony takim układem (laptop i pad), ale sytuacja wymagała poświęceń, chociaż kilka dodatkowych drinków nie polepszało naszej kondycji ;] Ostatecznie grało się jednak bardzo przyjemnie, bowiem twórcy utrzymali styl pierwszego Borderlands, który należał do wysoce satysfakcjonujących. Mój wybór padł na klasę komandosa dysponującego rozstawianą wieżyczką ogniową, ale w natłoku akcji kompletnie zapominałem o tym cudeńku...
Mapka na jakiej rozegraliśmy partyjkę nie była pustynią, kanionem, jaskinią tudzież innym dziełem natury, tylko solidnych rozmiarów futurystycznym miastem z kupą budynków, ulic i wszelkich potrzebnych sprzętów. Jest to miła odmiana od jedynki, zaś całość przypominała trochę lokacje z Mass Effect. Takie wrażenie mogła potęgować cel-shadingowa grafika, również charakterystyczna dla serii, a miła dla recenzenckiego oka... Niemniej pod względem oprawy wizualnej wielkiego progresu nie będzie - to nadal Unreal Engine, zresztą wszystko widać na screenach. Kto lubi komiksowe klimaty nie powinien narzekać, a designerzy mapek bardzo się starali, żeby uatrakcyjnić graczom wycieczki po nieznanych sektorach Pandory.
I jak Borderlands 2 wypada w praniu? Strzelania było sporo, giwer też, zadania wymagają trochę więcej niż tylko naciskania „fire”, więc wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Tytuł ujawnia swój potencjał dopiero w kooperatywie, gdzie zabawa nabiera rumieńców i tak właśnie powinien być konsumowany. Odnośnie broni, to ekipa Gearbox Software nareszcie zrobiła z nimi porządek, więc będą różnić się nie tylko wyglądem. Przeciwnicy jakich masakrowaliśmy w demku byli wszelkiej maści robotami, ale różnorodność bestiariusza w pełnym produkcie znacznie się rozszerzy. Lokacji zresztą też będzie zatrzęsienie. Czekamy zatem do września i wracamy na Pandorę, a tymczasem to wszystko, co udało nam się „wynieść” z imprezy Cenegi i NVIDII.