Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Lumia 650 bez Continuum: chcieli dobrze, znów nie wyszło

LukasAMD | 18-02-2016 12:45 |

Lumia 650Na początku tygodnia informowaliśmy o tym, że Microsoft postanowił wprowadzić na rynek nowy smartfon ze średniej półki cenowej. Tym urządzeniem jest Lumia 650 – możliwe, że ostatni sprzęt sygnowany taką właśnie nazwą, od dawna również wyczekiwana nowość. Firma w ostatnich miesiącach skupiła się na Windows 10 i jego odmianie mobilnej, na rynku brakuje natomiast sprzętu, który byłby wyposażony w system tworzony przez Microsoft. Inni producenci jakoś się z tym nie śpieszą, co jedynie podkopuje i tak trudną sytuację tego tworu. Nowa Lumia mogłaby być świetnym wyborem dla wielu osób, tym bardziej że firma uważa ją za produkt doskonały dla biznesu. Trudno się jednak z nią zgodzić, trudno oczekiwać sukcesu, bo… jest źle.

Zdjęcia nowej Lumii 650 zrobiły na mnie świetne wrażenie - choć jej nie używałem, telefon wydawał się godny uwagi. Do czasu.

Przyznam szczerze, że zaprezentowanie nowego modelu mnie ucieszyło. Głównie za sprawą tego, jak Lumia 650 się prezentuje. Zaznaczam od razu, że nie miałem okazji trzymać jej w dłoniach, nie mogłem jej przetestować ani dokładnie zapoznać się z tym, co takiego oferuje. Mimo to, zdjęcia i nagrania z jej udziałem zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie: to już nie ten sam, oklepany do bólu kształt z nieco wypukłym wyświetlaczem, jakim najpierw Nokia a później Microsoft katowali nas przez kilka ostatnich lat. Nowej Lumii 650 jest bliżej do… wielu typowych urządzeń w kształcie prostokąta z zaokrąglonymi rogami. Niby nic odkrywczego, niby nieco niesamowitego, a jednak wygląda dobrze.

Lumia 650 #1

Dobre wrażenie wizualne robi wspominana w newsie aluminiowa ramka, a także delikatne, płynne przejście na tyle wraz z nowym logo systemu Windows i takim, a nie innym obiektywem głównego aparatu. Rzecz jasna już po samych zdjęciach widać, że producent nie uczy się na wszystkich błędach konkurencji i wciąż je powtarza: smartfon został wyposażony w przyciski ekranowe, pod nimi znajdziemy natomiast sporo wolnej przestrzeni. Po co? Zawsze, gdy widzę tak wielkie przerwy, staram się na to odpowiedzieć i nie znajduję niczego sensownego. Ok, to pewniejszy chwyt np. przy graniu i oglądaniu filmów, ale kilka milimetrów różnicy by nie zrobiło, a zarazem sprzęt stałby się jeszcze bardziej kompaktowy.

Kompaktowe wymiary mają swoją cenę. Ucierpi na tym czas pracy.

No właśnie… kompaktowość. Tutaj dochodzimy do prawdziwych problemów związanych z tym sprzętem. Microsoft chwali się, że urządzenie jest cienkie i lekki. Ma do tego powody: całość ma 6,9 mm i waży 122 gramów przy ekranie 5”, może więc konkurować z wieloma urządzeniami dostępnymi na rynku. Udało się to zapewne uzyskać przez zastosowanie m.in. wyświetlacza AMOLED zamiast IPS, ale to niekoniecznie musiał być najlepszy wybór – o tym jednak za chwilę. Taka cienka budowa zawsze oznacza jednak cięcie nie tyle kosztów, ile niektórych z parametrów urządzenia. Nie inaczej było i tym razem. Nowa Lumia otrzymała baterię o pojemności zaledwie 2000 mAh. Faktem jest, że Lumie nigdy nie słynęły z pojemnych akumulatorków, ale przecież ten sprzęt ma określone zastosowanie.

Lumia 650 #2

Według Microsoftu ma być to świetne urządzenie dla segmentu biznesowego, a taka właśnie pojemność wystarczy swobodnie na jeden dzień pracy. Jakiej pracy? Przecież nie musimy grać, nie musimy oglądać wideo, aby dosyć szybko wykorzystać tak niewielki zapas energii – ekrany AMOLED mają to do siebie, że wyświetlają świetną czerń, w takim też kolorze pobierają najmniej energii. Gorzej, gdy interfejs jest jasny, wtedy pobierają jej znacznie więcej. Starszy Windows Phone stawiał właśnie na ciemniejsze barwy, ale aplikacje nowszej wersji takie jak choćby klient pocztowy Outlook to już jasne tła. Interfejs stał się czytelniejszy, zyskał na widoczności w jasne dni, ale przy tego typu ekranie musimy liczyć się z większym zapotrzebowaniem na energię, a co za tym idzie, także krótszą praca.

AMOLED brzmi dobrze, ale to przecież nie to samo, co Galaxy.

Wspomniany AMOLED nie jest produktem z najwyższej półki. Trudno podchodzić do niego tak, jak do ekranów stosowanych w topowych urządzeniach z serii Galaxy. Mamy więc do czynienia z przeciętną rozdzielczością HD (1280 × 720 px) i gęstością na poziomie 297 ppi. Byłaby to wartość wystarczająca, gdyby nie fakt, iż matryca ma układ Pentile. Oznacza to, że na ekranie o wielkości 5” fonty mogą już sprawiać wrażenie nieco poszarpanych. Zwykły użytkownik może tego nie zauważyć, ale porównanie z takim samym ekranem LCD obrazuje, że AMOLED takiej ostrości nie zapewnia i „realne ppi” i znacznie mniejsze. Zapomnieć można także o czystej bieli – zamiast tego spodziewać się można nieco zabrudzonej szarości, a przy wyższych poziomach jasności zażółcenia. Tak było do niedawna we flagowcach, teraz spada to i na niższe modele.

Problem może stanowić również łączność. Nie tylko Wi-Fi, ale i LTE. Czego potrzebujemy w biznesie? Telefonu, poczty elektronicznej, kontaktu przez np. Skype, nierzadko notatnika, a także sprawnej przeglądarki internetowej i pakietu biurowego. Nie są to wymagające aplikacje (choć z przeglądarką bywa inaczej), niemniej czas pracy włączonego ekranu może być spory. Ruch i działanie w biegu to także większe użycie energii wynikające z przełączania się między punktami BTS. To detale, ale zabrane do kupy powodują, że bateria nowej Lumii prezentuje się nad wyraz skromnie. Jeden dzień pracy? Szczerze w to wątpię, tym bardziej że dotychczasowe wydania mobilnej wersji Windows 10 nie mogły pochwalić się szczególną energooszczędnością. Znacznie bardziej realnym wariantem jest to, że będziemy sięgać po ładowarkę w ciągu dnia i to niekoniecznie jedynie raz.

Specyfikacja sprzętowa robiłaby wrażenie kilka lat temu.

Uwagę zwraca także bardzo uboga specyfikacja sprzętowa. Smartfon wyposażono w procesor Snapdragon 212: jest to układ składający się z czterech rdzeni Cortex-A7 o taktowaniu 1,3 GHz i GPU Adreno 304. Obsługuje LTE, obsługuje szybkie ładowanie (którego w tej Lumii nie znajdziemy), a także NFC. Więcej dobrego o nim powiedzieć nie można, to budżetowa jednostka przeznaczona do mniej wymagających urządzeń. Oczywiście optymalizacja mobilnego Windows może powodować, że interfejs będzie działał płynnie, a animacje ukryją wszelkie etapy doczytywania aplikacji, tak jak miało to miejsce do tej pory, ale niska wydajność wyjdzie podczas choćby przeglądania stron internetowych. Te są wyposażone w coraz większą liczbę skryptów JavaScript i potrafią nieźle wymęczyć urządzenia mobilne. Komfort pracy? Powiedzieć raczej można o jego namiastce, złudnym wrażeniu takiej właśnie sytuacji.

Lumia 650 #3

Oprócz tego do dyspozycji mamy 1 GB pamięci RAM: na udaną wielozadaniowość nie powinniśmy więc liczyć, częściej zetkniemy się z informacją o wznawianiu aplikacji. Niestety, taka specyfikacja techniczna odbiła się negatywnie również na jednej z najważniejszych funkcji nowych urządzeń. Windows 10 Mobile na Lumii 650 nie pozwala na używanie trybu Continuum, w którym możemy podłączyć telefon do wyświetlacza, klawiatury i myszki, a następnie korzystać z niego niemalże jak z komputera. Według przedstawicieli firmy model ten jest przeznaczony dla firm wymagających synchronizacji i płynnej pracy, zainteresowani większymi możliwościami powinni natomiast zwrócić uwagę w kierunku wydajniejszy (i oczywiście znacznie droższych) Lumii 950 i Lumii 950 XL. Oj nie, zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać: przecież obecnie smartfon choćby chciał, nie ma się czym wyróżniać. Microsoft pozbawił go jedynej ciekawej funkcji.

Biznes? A co z trybem Continuum?

Tryb Continuum to coś, co może faktycznie nieco poruszyć rynek i uratować mobilną wersję okienek. Rzecz w tym, że aktualnie jego dostępność jest niemalże zerowa. Oczywiście wynika to z większych wymagań: sprzęt musi być wyposażony w przynajmniej Snapdragona 617 i 2 GB RAM, a Lumia 650 takich wymagań nie spełnia. Gdzie więc ją wrzucić? Wypadałoby już nie do średniej półki cenowej, lecz niskiej. A jednak nie, bo dzisiaj poznaliśmy oficjalną polską cenę: spodziewałem się, że skoro w USA wynosi ona 199 dolarów, to u nas zapłacimy tysiąc złotych. No i trafiłem, bo ta Lumia została wyceniona na 999 zł. Czy naprawdę ta specyfikacja, te ograniczenia i niewróżąca dobrze pojemność baterii może w ogóle walczyć z konkurencją z tej półki cenowej? Obawiam się, że ktoś w korporacji nie zdaje sobie sprawy z tego, co oferuje konkurencja.

Lumia 650 #4

Ogólny obraz jaki wyłania się z analizy specyfikacji jest rozczarowujący. Zaznaczmy jednak, że przy tej cenie. Sprzęt tak naprawdę nie nadaje się do biznesu, niska wydajność nie zadowoli także miłośników mobilnej rozrywki. To wszystko dałoby się zrozumieć i przeboleć, gdyby cena była atrakcyjna, a przynajmniej wyważona. Tak się jednak nie stało: Microsoft wycenił nowy model tak, jakby stanowił on jakąś rewolucję na średniej półce cenowej, a przecież tak nie jest. I jak tu polubić mobilną wersję Windows, skoro sam producent tego systemu i urządzeń z nim robi nam taki niemiłe żarty? Oczywiście lepsza specyfikacja i pojemniejszy akumlatorek oznaczałby większe wymiary, ale skoro nie taki był cel, to po co reklamować sprzęt jako coś dobrego dla biznesu? Jak na razie lepszym wyborem do 1000 zł pozostaje Android, w przypadku którego nie musimy zresztą narzekać na brak wyboru.

Źródło: PurePC.pl
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 88

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.