Wolfenstein: The New Order - Blazkowicz powraca
Chyba wszyscy entuzjaści strzelanin pierwszoosobowych znają markę Wolfenstein, której pierwsza odsłona z 1992 roku uchodzi z pradziadka Doom, Quake i setek innych tytułów. Potem dobre tradycje podtrzymał Return to Castle Wolfenstein, ale Wolfenstein z 2009 roku pozostawił już pewien niedosyt. Po przejęciu praw do serii przez Bethesda (ZeniMax) losy dalszych odsłon były niepewne, jednak kilka godzin temu wydawca zapowiedział, że trwają prace nad Wolfenstein: The New Order. Projektem zajęło się MachineGames, czyli ludzie ze Starbreeze Studios i ojcowie Kronik Riddicka oraz The Darkness. Ekipa ma zatem spore doświadczenie w gatunku, dlatego liczymy na solidną porcje oldschoolowej jatki, doprawionej odpowiednią szatą graficzną i klimatem. Produkcja powinna ujrzeć światło dzienne w czwartym kwartale na komputerach, PlayStation 3, Xboksa 360 oraz konsolach nowej generacji. No i tyle z dobrych informacji... bo założenia fabularne Wolfenstein: The New Order są moim skromnym zdaniem dość ryzykowne...
Jak można przenieść akcję Wolfenstein do roku 1960? Rozumiem, że tematyka II Wojny Światowej została już mocno wyeksploatowana, ale akurat ta odnoga oferuje jeszcze sporo możliwości. OK, twórcy założyli wygraną III Rzeszy i pewnie kolorowe lata sześćdziesiąte nam nie grożą np.: B.J. Blazkowicz w mundurze w grochy, niemniej odejście od klasyki może twórców kosztować trochę krytyki. Ponownie jednak w skórze legendarnego komandosa stawimy czoła nazistom, aby odebrać im władzę nad światem oraz super bronie :) Zamiast horrorowych motywów więcej będzie science-fiction, natomiast od strony technicznej gra powstaje na bazie silnika id Tech 5 znanego z RAGE, więc na zupełnie nową jakość lepiej nie liczyć.
Źródło: GameSpot