Microsoft i Sony chcą 30 klatek na sekundę dla gier na PC

W dzisiejszym świecie nie ma nic za darmo - codziennie przekonujemy się o tym w szkole, w pracy lub na spotkaniach ze znajomymi i rodziną. Za drobnymi przysługami może czasami kryć się coś znacznie ważniejszego i nie mówimy tutaj tylko o pieniądzach. Na rynku cyfrowej rozgrywki powiązania deweloperów z producentami sprzętu są bardzo ważne, gdyż działanie w pojedynkę zazwyczaj kończy się klęską. Bardzo dobrze wiedzą o tym wielkie studia stojące za znanymi markami, ale również firmy tworzące konsole do gier i podzespoły gamingowe.

Światem rządzi pieniądz... i układy.

Od pewnego czasu coraz częściej zastanawiamy się nad przyszłością gier komputerowych - najważniejsi deweloperzy coraz częściej wygłaszają kontrowersyjne opinie na temat swoich produkcji, a jedną z firm przekraczających ostatnio wszelkie granice jest znany wszystkim Ubisoft. Nie musimy chyba przypominać o tej wypowiedzi Alexa Amancio odpowiedzialnego za Assassin's Creed: Unity:

"Myślę, że razem z innymi firmami z branży gier komputerowych porzucimy ten standard (60 FPS), ponieważ jest trudny do osiągnięcia."

Dlaczego producenci gier mieliby zatrzymać się na "kinowej" płynności przy tworzeniu nowych produkcji? Czy stoi za tym coś więcej niż tylko chęć zapewnienia "kinowych" doznań dla graczy? Niektórzy mówią otwarcie o żenującej - jak na 2014 rok - wydajności konsol nowej generacji i potrzebie ograniczania efektów graficznych właśnie z myślą o PlayStation 4 i Xbox One, jednak studia takie jak Ubisoft wyraźnie coś ukrywają. O co w tym wszystkim chodzi?

Odpowiedź wydaje się prosta, ale zacznijmy od zupełnie innej strony. Pamiętacie premierę gry Watch Dogs dla pecetów, która z jednej strony przyniosła spore korzyści finansowe dla Ubisoftu, a z drugiej spowodowała spadek zaufania do tej marki? Jak się okazało, wcześniejsze trailery prezentowały zupełnie inną grę znajdującą się prawdopodobnie tylko na dyskach deweloperów - obcięcie efektów graficznych i całkiem spore wymagania techniczne teoretycznie nie idą ze sobą w parze, ale Ubisoft skutecznie zmierzył się z logiką. Czy wszytko to jest spowodowane słabą wiedzą pracowników wspomnianego studia? Czy pracują tam najmniej zdolni deweloperzy popełniający takie błędy? Niektórzy być może w to uwierzą, ale bardziej rozsądne wytłumaczenie leży zupełnie gdzie indziej.

Zgodnie z najnowszym informacjami, Microsoft oraz Sony skutecznie naciskają na Ubisoft, aby nadchodzące gry przeznaczone zarówno dla komputerów PC, jak i konsol nowej generacji były bardzo zbliżone do siebie od strony technicznej. Chodzi tutaj przede wszystkim o limit wyświetlanych klatek - Assassin's Creed: Unity miałby zostać ograniczony do 30 FPS nie tylko na Xbox One i PlayStation 4, ale także na blaszakach. Na razie nie znamy siły tych nacisków i nie wiemy czy Ubisoft rzeczywiście posłucha swoich dobrych kolegów chcących oczywiście równych praw dla wszystkich...

Pecetowi gracze zostaną ograniczeni przez producentów konsol do gier?

Ubisoft zorganizował niedawno prezentację przeznaczoną głównie dla studentów interesujących się tematem tworzenia gier komputerowych. Jeden z prelegentów przyznał ponoć, iż zmiana strategii z 60 FPS na 30 FPS jest spowodowana tylko i wyłącznie ograniczeniami konsol nowej generacji, zaś podobne limity mogą dosięgnąć graczy korzystających z komputerów PC. Oczywiście za wszystkim stoi Microsoft i Sony ratujący wizerunek swoich produktów. Jaki z tego wniosek? Ubisoft oficjalnie nie może powiedzieć całej prawdy, jednak różnymi sposobami udaje się wybielić wizerunek marki i przekazać graczom prawdziwą przyczynę rezygnacji z 60 klatek na sekundę.

Źródło: WCCF Tech