Obudowa Fractal Design Define R2
- SPIS TREŚCI -
Segment obudów komputerowych w ostatnich latach przeżywa prawdziwy boom. Mało jest firm w branży, które nie mają jakiejś „budy” w swojej ofercie (nawet Gigabyte i Asus). Wybór jest tak szeroki, że praktycznie każdy - zarówno zadeklarowany miłośnik cichy, jak i fan ekstremalnego chłodzenia czy oświetlenia rodem z podmiejskiego kasyna - znajdzie coś dla siebie. Czy na tak, wydawałoby się, zapchanym rynku jest jeszcze miejsce dla nowych graczy? Najwyraźniej, bowiem szczęścia postanowiła spróbować szwedzka firma Fractal Design. Dziś będziemy mieli okazję zapoznać się z ich flagowym produktem - mianowicie obudową Fractal Design Define R2. Obudowa ta cechuje się minimalistycznym designer, zaś hasłem, jakie przyświecało producentowi przy jej projektowaniu, było „less is more” (czyli - mniej znaczy więcej). Pozostaje pytanie, jak Fractal Design zamierza zawojować rynek i odebrać klientów m.in.: Cooler Master oraz Antec? W odpowiedzi na te pytania pomoże zapewne dzisiejsza recenzja. Zapraszamy więc do lektury!
Autor: Costi - Michał Kościelak
Wśród obudów komputerowych możemy wyróżnić dwa dominujące trendy: chłodzenie i ciszę. Pierwszy z nich skupia się przede wszystkim na chłodzeniu umieszczonych w obudowie podzespołów, wyciszenie zestawu jest zaś kwestią drugorzędną. Mamy więc dużo miejsc na wentylatory, otworów wentylacyjnych, miejsce na zamocowanie chłodnicy do LC itp. Kwestie wyciszenia sprowadzają się za to zazwyczaj do silikonowych czy gumowych podkładek pod dyski. Drugi z trendów, czyli cisza, hołduje zasadzie, że komputer powinno być co najwyżej widać, ale na pewno nie słychać. Mamy tu więc izolowane ścianki, podkładki antywibracyjne, podział na strefy wewnątrz obudowy, gumowe nóżki i tym podobne akcesoria, za to kwestia wentylacji z reguły schodzi na plan dalszy i często w takich obudowach jest po prostu gorąco. Powyższe przykłady to oczywiście pewne przejaskrawienie, gdyż obecnie markowe produkty mają po trochu z obu światów, ale i tak dominującą tendencję da się wyróżnić. Są też obudowy, które próbują połączyć to co najlepsze z obu światów, nie bawiąc się w kompromisy. Przykładem może być tutaj seria Anteca P18x (najnowsza odsłona to model P183) – obudowy te łączą niespotykane nigdzie indziej rozwiązania z zakresu wyciszania (np. wielowarstwowe ścianki boczne) z dość rozbudowanym systemem chłodzenia i możliwością instalacji dużej ilości wentylatorów. Niestety, obudowy te należą do najdroższych na rynku. Ale tu właśnie pojawia się bohater dzisiejszej recenzji. Fractal Design postanowiło rzucić Antecowi rękawicę, tworząc obudowę opartą na podobnych założeniach, ale jednocześnie zdecydowanie tańszą. Na ile te ambitne zamierzenia udało się zrealizować przekonasz się, szanowny Czytelniku, na dalszych stronach tej recenzji Aby jednak mieć jakąś podkładkę do rozważań, przyjrzyjmy się danym technicznym.
Podstawowe dane:
- Wymiary: 207.40 (SZ) x 440 (W) x 521.2 (D) mm
- Waga nett: 12,50 kg
- Materiał: stal SECC 0.8mm, plastik, aluminium
- Ilość zatok wewnętrznych: 8x 3.5" z możliwością instalacji dysków 2.5"
- lość zatok zewnętrznych: 2x 5.25", jedna z adapterem 5.25" > 3.5"
- Porty zewnętrzne: 2x USB 2.0, 1x eSATA, Audio I/O
- Obsługiwane formaty płyt głównych: ATX, microATX, miniITX
- Zasilacz montowany na dole, brak w standardzie
Miejsce na wentylatory:
- 1x 120mm z tyłu (w komplecie)
- 2x 120mm z przodu (jeden w komplecie)
- 2x 120/140mm na górze
- 1x 120/140mm na dole
- 1x 120/140mm na boku
No, ciekawie, ciekawie... Wnikliwa analiza tabeli ujawnia kilka interesujących szczegółów. Całe 12,5 kg wagi przy 44 cm wysokości, 8 miejsc na dyski twarde, 7 miejsc na wentylatory. Zapowiada się produkt co najmniej niebanalny. Szwedzi z Fractal Design wyraźnie upodobali sobie hasło „minimalizm”. Widać to już na opakowaniu, które jest... czarne. Niby nic wielkiego, ale poza stylizowanym logo i nazwą produktu na pudełku nie ma w zasadzie nic. Na bocznej ściance jest kod produktu i oznaczenie wersji kolorystycznej i to tyle. Żadnych zdjęć, krzykliwych haseł, wypisanej wielkimi literami listy „ficzerów”, no nic. Kot w worku. Albo produkt dla koneserów, których hasłami na pudełku zachęcać nie trzeba, bo sami dobrze wiedzą, co kupują ;) Skończmy jednak te rozważania nad kartonem i otwórzmy go wreszcie. Po wyjęciu obudowy z pudełka naszym oczom ukazuje się prawie idealny prostopadłościan. Wspominałem już o słowie „minimalizm”?
Define R2 dostępny jest w trzech wariantach kolorystycznych: Srebrnym, czarnym, i „titanium grey” (do naszej redakcji trafił ten ostatni). Określenie „wariant kolorystyczny” jest zresztą lekkim nadużyciem, bo jedyna różnica to kolor drzwiczek, pokrywających cały front obudowy (reszta obudowy jest cała czarna). Najbardziej dramatycznie wygląda wersja czarna, „titanium grey” nie razi w oczy, gdyż dość ciemny kolor panelu dobrze komponuje się z resztą skrzynki, zaś wersja srebrna jest, moim zdaniem, zwyczajnie brzydka, silny kontrast jasnych drzwiczek i czarnej reszty wygląda po prostu źle. Ale oczywiście o gustach się nie dyskutuje, więc może komuś się ten wariant spodoba. Jak już wspomniałem, całość obudowy jest pokryta czarnym, matowym (właściwie satynowym, gdyż idealny mat to nie jest, ale zwykło się takie pokrycie nazywać matowym) lakierem. Położony jest on doskonale, nigdzie nie widać żadnych skaz, nierówności ani zacieków. Zewnętrzna strona drzwiczek to szczotkowane aluminium, które zostało pociągnięte błyszczącym lakierem, co daje całkiem interesujący efekt.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- następna ›
- ostatnia »