Star Wars: The Force Unleashed - Ultimate Sith Edition PC
Czym są Gwiezdne Wojny wiedzą chyba wszyscy, nawet najwięksi popkulturowi ignoranci. Konflikt szlachetnych Jedi i plugawych Sithów, ponadczasowa metafora walki dobra ze złem wpisana w kluczowe wydarzenia gwiezdnego uniwersum, stale fascynuje zarabiając jednocześnie miliony zielonych. Rzesze wiernych fanów epickiej sagi George'a Lucasa od przeszło trzydziestu lat łapczywie konsumują niemal każdy produkt opatrzony logiem Star Wars. Oprócz filmów fabularnych, seriali animowanych czy wymyślnych gadżetów wcale niemało powstaje także gier. Mając w pamięci klasyczne hity pokroju Knights of the Old Republic, X-Wing vs. TIE Fighter, Dark Forces czy Rogue Squadron można by rzec, że Star Wars to gotowy przepis na pewny sukces. Do tego zacnego grona chciałoby zapewne dołączyć także najnowsze dzieło studia LucasArts, czyli Star Wars: The Force Unleashed, które z miejsca podbiło światowe listy przebojów. Co tak naprawdę sprawia, że warto zainteresować się powyższym tytułem? Nie mam bladego pojęcia, bowiem Moc w The Force Unleashed jest wyjątkowo słaba. Czyżby to efekt działania ciemnej strony?
Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... tymi oto legendarnymi słowy wita nas dumnie The Force Unleashed. Nie mogło być inaczej, wszak powyższa fraza jest równie charakterystycznym elementem Star Wars, co imperialni szturmowcy - choć zaczerpnięto ją wprost z najbanalniejszych bajek. Zresztą nieważne, przecież Gwiezdne Wojny to nic innego jak kolorowa opowieść dla dużych i małych dzieci, tylko z realiów fantasy przeniesiona w scince-fiction. Smoki, księżniczki czy lasery i roboty? Jakież to ma znaczenie? Liczy się proste oraz czytelne przesłanie... Główna oś fabuły TFU osadzona została pomiędzy wydarzeniami z epizodu III (Revenge of the Sith) i IV (A New Hope), przedstawiając nieznaną dotąd historię tajnego ucznia Darth Vadera. Jako młodzieniec wyjątkowo hojnie obdarzony przez naturę... Mocą, zostajemy osobistym wysłannikiem Lorda Hełmofona, który tropi i zabija Jedi. Rycerze jasnej strony są obecnie na wymarciu, toteż robota okazuje się stosunkowo lekka oraz szalenie satysfakcjonująca dla kogoś na odpowiednim miejscu. Niestety Vader jako przybrany ojciec spisuje się co najmniej mizernie, wykorzystując skołowanego chłopaka realizowania osobistych ambicji. Dalej czeka zdrada, fałsz oraz poszukiwanie własnej tożsamości, co prędzej czy później zaowocować musi... (wyślij SMS o treści PURE ;]). Odsłanianie większej ilości faktów byłoby przesadą, tym bardziej iż scenariusz wywija kilka fikołków, aczkolwiek niczym nadzwyczajnym nie zaskakuje. Cóż, LucasArts powinno przyłożyć się do warstwy merytorycznej, tymczasem ciężko The Force Unleashed uznać za rodzynka. Fabuła jest umiarkowanie ekscytująca, stanowiąc jedynie pretekst do wyrzynania w pień kolejnych zastępów przeciwników. Zdecydowanie zabrakło absorbującej opowieści, która sama w sobie byłaby motorem rozgrywki.
Jednak pierwsze chwile z The Force Unleashed mogą wprawić w stan niemałej euforii za sprawą osławionego Lorda Wiadernego. Otóż przygodę zaczynamy właśnie Vaderem, który niczym terminator przedziera się przez kolejne zastępy futrzanych oponentów (Wookie), aby wykonać powierzone zadanie. Wachlarz mocy jakim dysponuje jest oczywiście szeroki, dlatego w roli likwidatora wypada wręcz koncertowo. Ów krótki epizod dziarsko wprowadza nas w realia TFU, ale właściwa rozgrywka toczyć się będzie już w ciele młodego adepta ciemnej strony. Niestety, chłopak charyzmą nie dorównuje ojczymowi nawet do pięt, przypominając raczej zdezorientowanego siusiumajtka niż materiał na rasowego zabójcę. Brak w nim wewnętrznego ognia, duszy wojownika, pierwiastka prawdziwego Jedi lub Sitha. Poza tym wygląda bardzo zwyczajnie, niczym szczególnym nie wyróżniając na tle groteskowych przeciwników. Szczęście, że gra udostępnia dziesiątki kostiumów do przyodzienia, co pozwala wcielić się chociażby w Darth Siona, Darth Maula, Obi Wana, Anakina Skywalkera czy inne znane persony. Osobiście główna postać nie przypadła mi do gustu, co też zaliczam na poczet całkiem pokaźnej ilości uchybień jakie popełniono w trakcie tworzenia The Force Unleashed. Niemniej zaznaczyć należy, iż tytuł skierowany jest do osób ceniących zręcznościową zabawę w stylu God of War nie zaś Knights of the Old Republic, choć perypetie Kratosa wyprzedzają TFU o całe lata świetlne. Gros misji wygląda niemal identycznie, polegając na bezustannym koszeniu adwersarzy oraz brnięciu do przodu, aby ostatecznie zmierzyć się z lokalnym watażką. Zadania poboczne typowe dla platformówek wcale nie poprawiają sytuacji, obnażając słabe strony produkcji na czele z powtarzalnością i monotonnością.
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »