Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Recenzja Silent Hill: Homecoming - Na ulicach cichosza...

Sebastian Oktaba | 13-05-2009 13:03 |

Czasy, gdy byłem szczęśliwym posiadaczem PlayStation pierwszej generacji, minęły dobre dwanaście lat temu. Nie dane mi więc było zaznać mrożącej krew w żyłach przygody z Silent Hill w 1999 roku. Kolejne odsłony, które notabene debiutowały także na pecetach, dziwnym trafem nigdy nie wpadły w moje ręce. Nie przypominam sobie nawet, abym widywał ich polskie wydania na sklepowych pólkach. Do tego momentu jakoś niespecjalnie kwapiłem się, aby nadrobić niechlubne zaległości lecz przeszłość zaczęła mnie powoli doganiać. Wraz z premierą Silent Hill: Homecoming musiałem przynajmniej częściowo uzupełnić haniebne braki w wiedzy. Dla fanów gier z elementami survival horroru, za którego również się uważam, Wyciszone Wzgórze jest wszak serią niemal kultową. Niemniej ostatnie miesiące przyniosły sporo nowych tytułów, aspirujących do miana króla horroru na czele z genialnym Dead Space oraz lodowatym Cryostasis. Czym zatem Silent Hill: Homecoming przekonuje do siebie? Niebanalną fabułą, sugestywną atmosferą czy imponującą oprawą wizualną? Nie pozostaje nic innego, jak sprawdzić ...

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Alex Shepherd po długiej nieobecności, wraca nareszcie w rodzinne strony. Odbyta służba wojskowa przekształciła nieuformowanego młodzieńca w dorosłego, odpowiedzialnego mężczyznę. Jednak miasto, w którym spędził szczenięce lata, zmieniło się nie do poznania. W niczym nie przypomina już tętniącej życiem, prowincjonalnej osady. Zielone trawniki wyschły i zmatowiały, domostwa wyglądają na zaniedbane, zaś ulice całkowicie opustoszały. Shepherd's Glen spowija teraz mrok i gęsta, nienaturalna mgła przypominająca dym. W domu zastaje wyłącznie matkę pogrążoną w głębokiej depresji, tracącą powoli kontakt z rzeczywistością. Ojciec i młodszy brat Joshua zaginęli w tajemniczych okolicznościach. Nieliczni mieszkańcy nie udzielają żadnych sensownych odpowiedzi na zadawane pytania. A może tylko ukrywają prawdę? Coś ewidentnie wisi w powietrzu, a spokój duszy mącą senne koszmary ... Aż strach zamknąć oczy. Rodzina Shepherd'ów, jak się niebawem okaże, kryje wiele mrocznych sekretów, a śledztwo zaprowadzi nas wprost do miejscowości Silent Hill. Żeby zrozumieć pewne sprawy i odkryć zapomniane fakty, Alex będzie zmuszony zmierzyć się nie tylko z demonami przeszłości ... Gdzieś w ciemnościach czyhają jeszcze potwory ... Fabuła, jak przystało na produkt spod znaku Silent Hill, kipi od tajemnic i nawiązań do poprzednich części. Wystarczy chociażby wspomnieć, iż kierowca podwożący nas do Shepherd's Glen, to niejaki Travis Grady znany z Silent Hill: Origins. Aby nie zdradzić zbyt wiele dodam, iż osoby ceniące dobry scenariusz nie będą zawiedzione i tym razem. Zwroty akcji i nowe zaskakujące fakty towarzyszyć nam będą do końca.

Homecoming, to już piąta część Silent Hill, która ukazała się także na PlayStation 3 oraz xBox 360. Do tej pory główni bohaterowie sztandarowej produkcji Konami (w wykonaniu Duble Helix), zwykli być ludźmi zupełnie nieprzygotowanymi na dramatyczne wydarzenia, jakie staną się ich udziałem. Nowością jest więc protagonista przeszkolony w siłach zbrojnych. Można domniemywać, że tym samym mordowania wszelkiej maści wynaturzonego ścierwa będzie więcej niż poprzednio. Owszem, elementów zręcznościowych w czasie walk nie zabraknie, aczkolwiek Homecoming nie wpisuje się w subgatunek slasherów. Nowy Silent Hill absolutnie nie jest grą pokroju Left 4 Dead, ba, daleko jej nawet do Dead Space. W grze groza nie epatuje wyłącznie poprzez potworności (acz mamy ich pod dostatkiem) lecz obecna jest wszędzie. Dosłownie wycieka ze ścian i sączy z ekranu monitora. Świat osnuty złowieszczą mgłą i pełen mrocznych tajemnic, wydaje się nadzwyczaj przekonywujący. Alex Shepherd być może nie należy do postaci, które od razu wzbudzają empatię i zapadają w pamięci, ale sprawia wrażenie naturalnego i zaskoczonego zaistniałą sytuacją. Jegomość przypomina nieco Edwarda Carnby z Alone in The Dark V, człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu, pozbawionego nadnaturalnych cech działających na jego korzyść. W końcu mamy do czynienia z klasyką survival horroru i przesada w jakimkolwiek kierunku mogłaby tylko zaburzyć brutalny porządek wykreowanej rzeczywistości.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.