Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Recenzja Shift 2: Unleashed - Quo vadis Need for Speed?

Sebastian Oktaba | 08-04-2011 08:04 |

Gdyby kilkanaście miesięcy temu ktoś głośno powiedział, że Need for Speed skręci w kierunku większego realizmu, zostałby wyśmiany i posądzony o utratę zdrowych zmysłów. Synonim bezkompromisowego arcade miałby zdradzić swoje dziedzictwo? Absurd! Przecież konkurowanie z takim gigantami jak Gran Turismo czy Forza Motorsport, to ciężki kawałek chleba i niekoniecznie pewna droga do sukcesu. Zresztą, cykl zawsze kojarzył się z plenerowymi trasami, błyszczącymi ekskluzywnymi furami oraz niewymagającym modelem jazdy. Diametralna zmiana i odejście od pięknej tradycji, mogłyby wprowadzić niepotrzebne zamieszanie dezorientujące fanów legendarnej marki. Wydawca jednak zaryzykował i dzisiaj, blisko półtora roku po premierze Need for Speed: Shift, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Gracze zaakceptowali nowe oblicze serii pomimo licznych niedoskonałości, jednocześnie cierpliwie czekając na sequel nowej odnogi Need for Speed, która stała się teraz osobnym produktem. Twórcy pełni skruchy obiecali poprawić wszystkie rażące błędy oryginału, dopracować fizykę, oprawę audiowizualna oraz wrażenia z prowadzenia auta. Czyżby Shift 2: Unleashed miał okazać się spełnieniem marzeń niejednego amatora wirtualnych wyścigów?

Autor: Caleb - Sebastian Oktaba

Osoby niedostatecznie zorientowane w temacie mogą popaść w głęboką konsternację, wszak całkiem niedawno recenzowaliśmy na naszych łamach Need for Speed: Hot Pursuit, bezpośrednio nawiązującego do trzeciej odsłony cyklu z 1997 roku. Chwileczkę! Ledwo nastała wiosna i rynek szturmuje następny Need for Speed? Polityka Electronic Arts zawsze była nastawiona na maksymalizację zysków, ale tym razem wydawca wcale nie poszedł na łatwiznę. Spieszę zatem wyjaśnić, iż Need for Speed: Hot Pursuit oraz Shift 2: Unleashed zdecydowanie więcej dzieli niż łączy - dlatego postanowiono serię rozdzielić. Wnikliwi czytelnicy zauważyli już pewnie brak głównego członu Need for Speed w nazwie, co bynajmniej nie jest przypadkowym zjawiskiem lub niedopatrzeniem. Wydawca świadomie zrezygnował z chwytliwego tytułu, aby kreować i rozwijać odrębną sub-markę. Separacja była nieunikniona ponieważ między Hot Pursuit i Unleashed jest tyle różnic, że skrupulatne ich wypunktowanie zajęłoby chyba cały artykuł. Mówiąc wprost: założenia rozgrywki, model jazdy, silnik graficzny czy nawet klimat reprezentują zupełnie inne światy. Wydaje się więc zrozumiałe, że wrzucenie wszystkiego do jednego worka byłoby mylące. Od teraz Shift stanowi autonomiczną jednostkę, chociaż definitywnie nie odcina się od świetnie rozpoznawalnego sztandaru Need for Speed.

Zgodnie z obecnie obowiązującymi trendami, przebywając za kółkiem w Shift 2: Unleashed zdobywamy punkty doświadczenia, uprawniające do uczestnictwa w coraz bardziej prestiżowych imprezach. System awansowania nie odbiega specjalnie od tego, który zastosowano w poprzedniku, niemniej pewne drobne zmiany były nieuniknione. Wcześniej „experience” gromadziliśmy zarówno za brawurową, agresywną czy wręcz niekulturalną jazdę, jaki również czyste i finezyjne pokonywanie torów przy zachowaniu najwyższych standardów. W sequelu nie musimy już zgrywać kozaka na drodze, gdyż nagradzane jest wyłącznie prawidłowe oraz bezkolizyjne kierowanie pojazdem. Mało tego - rozpierducha bezpowrotnie zniknęła, zaś wszelkie wybryki kończą się zazwyczaj tragicznie. Jeżeli Unleashed faktycznie aspiruje do miana nie-arcade lecz prawie-symulatora, takie posunięcie uważam za słuszne. Teraz skoncentrować należy się na płynnym stracie, precyzyjnym opanowaniu zakrętów i umiejętnym dostosowaniu prędkości do warunków, zamiast pukaniu w tylny zderzak przeciwnika. Dzięki Bogu, zrezygnowano także z naciąganego wątku fabularnego - kompletnie niepotrzebnego w tego typu produkcjach. Przygodę zaczynamy jako amator w zupełnie przeciętnej gablocie, aby z czasem przesadzić tyłek do czegoś szybszego, szybszego i szybszego. Konsekwentna wspinaczka po szczeblach kariery zaprowadzi nas na samiuteńki szczyt, gdzie powalczymy o tytuł mistrza kierownicy oraz bożyszcza tłumów.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 10

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.