Recenzja The Elder Scrolls V: Skyrim - Smoki nadciągają!
- SPIS TREŚCI -
Bracia! Nastał dzień ostatecznej próby! Dobądźcie mieczy, pożegnajcie wybranki serca, zamódlcie ostatnią modlitwę do sprzyjających Bogów i ruszajcie na spotkanie z przeznaczeniem! Niechaj przyszłe pokolenia wychwalają Waszą odwagę w pieśniach, iż jako nieliczni stawiliście czoło plugawym siłom nękającym północne rubieże ukochanego Skyrim! Rodacy! Za Stare Królestwo! Jeśli zawiedziecie nastaną mroczne czasy dla całego Tamriel... Wraz z rykiem rozwścieczonych nordów, zawodzeniem wiatru i wrzaskiem skrzydlatych bestii nadciąga The Elder Scrolls V: Skyrim - kolejna odsłona kultowych cRPG. Jedna z najważniejszych tegorocznych premier właśnie zagościła na półkach sklepowych, przyćmiewając swoim majestatem inne sezonowe hity. Czy następca Daggerfall, Morrowind i Oblivion okaże się godnym reprezentantem zacnej serii o pięknych tradycjach? Pewnie zadawaliście sobie to pytanie wielokrotnie, ale dopiero dziś możemy udzielić nań wyczerpującej odpowiedzi... The Elder Scrolls powraca w dobrej kondycji i chociaż przynosi sporo zmian, to rozmachem, swobodą działania oraz klimatem ponownie wgniata w ziemię.
Autor: Caleb - Sebastian Oktaba
Pradawne zwoje przepowiedziały ich powrót... nasza klęska jest tylko kwestią czasu... Kiedy wrota otchłani staną otworem i najszlachetniejsi synowie Skyrim przeleją własną krew, przepowiednia się dopełni! Dlaczego nikt nie wierzył, że one naprawdę istnieją? Czyżby kres Tamriel został przypieczętowany wieki temu? Przeznaczenie zdaje się niewrażliwe na błagania, beznamiętnie pochłaniając setki niewinnych istnień spowijając mrokiem nieboskłon i trawiąc wszystko na swej drodze niczym ogień piekielny. Bogowie, okażcie łaskę... A więc jednak jest coś czego się lękają? Jego imię brzmi Dovahkiin - zrodzony ze smoka! Za króla! Za Skyrim! Za Hrothgara krew! Za Nordów i Bogów północy! Za choćby jednego syna! Dovahkiin naszym wybawcą! Tylko gdzie do jasnej cholery znajdziemy wybrańca - smocze dziecię!?
Trzeba przyznać, pierwszy teaser The Elder Scrolls V: Skyrim narobił niezłego smaku wielbicielom cyklu, którzy z utęsknieniem czekali na sukcesora Obliviona wiele długich lat. Poprzednia odsłona będąca z kolei następcą ciepło przyjętego Morrowinda, wywoływała dość mieszane odczucia - głównie z uwagi na szereg uproszczeń, co hardcorowych graczy doprowadzało do szewskiej pasji. Bethesda nigdy oficjalnie nie przyznała, że Oblivion był odrobinę zbyt „kaużalowaty” i wykastrowany, ale programiści chyba uważnie czytali fora internetowe wyciągając właściwe wnioski. Skąd takie optymistyczne przypuszczenie? Cóż, zapowiedzi oraz materiały promocyjne przedstawiały najnowszą odsłonę The Elder Scrolls bardziej jako kontynuatora myśli Morrowinda, niż Oblivion... albo przynajmniej satysfakcjonujący kompromis między ową dwójką...
Akcja Skyrim rozgrywa się dokładnie dwa wieki po wydarzeniach z poprzedniej części, więc bezpośrednich nawiązań do Oblivion raczej nie uświadczymy. Zresztą, zamiast skąpanego w zieleni Cyrodill będziemy teraz eksplorować północne rejony kontynentu, ojczyznę walecznych nordów. Yeah! Taka decyzja wywołała zapewne uśmiech na twarzach wielu graczy, w tym niżej podpisanego, wszak brodatych, nieokrzesanych i bitnych jegomości wybierałem na protegowanego od czasu pierwszego kontaktu z Daggerfallem. Dobrze... jakie są ogólne wrażenia z ponad trzydziestu godzin spędzonych w Skyrim? Nader pozytywne - twórcy wprowadzili sporo innowacji, trochę odjęli i nieco dodali, niemniej efekt końcowy jest naprawdę smakowity. Pakujcie manatki - ruszamy na długą wyprawę!
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »