Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Recenzja Metro: Last Light - Mocny klimat i świetna grafika

Sebastian Oktaba | 19-05-2013 23:05 |

Odkąd naukowcy w latach czterdziestych XX wieku wykrzesali pierwszą atomową iskrę, ludzkość żyje w nieustannym strachu przed nuklearnym holokaustem, którego widmo zawisło nad światem i regularnie powraca niczym senny koszmar. Supermocarstwa dysponują wystarczająco rozbudowanym arsenałem głowic jądrowych, aby zamienić Niebieską Planetę w jałową pustynię niezdatną do zamieszkania. Dzień sądu ostatecznego może nastąpić szybciej niż przypuszczamy, bowiem skutki pochopnie podjętej decyzji będą równoznaczne z finalnym rozdziałem historii gatunku homo sapiens. Jeśli któregoś popołudnia niebo rozbłyśnie blaskiem tysiąca słońc, niewielu zdąży znaleźć bezpieczne schronienie i tylko nieliczni znajdą się w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. Pozornie to wybrańcy opatrzności mogący zaprowadzić nowy porządek, aczkolwiek w gruncie rzeczy potępieńcy skazani na desperacką walkę o przetrwanie, jakich śmierć przypadkowo zapomniała zabrać. Część z nich będzie zapewne błogosławić lub przeklinać rosyjskich budowniczych, którzy tak skonstruowali moskiewską kolejkę podziemną, aby pozwalała przetrwać nawet koniec świata i trzeba przyznać - powierzone zadanie wykonali wzorowo. Cóż... dzięki ich kunsztowi mogło przecież powstać Metro... Metro: Last Light...

Autor: Sebastian Oktaba

Strach istniał zanim narodziły się miłość, współczucie i nadzieja, dlatego nawet kiedy już zatracimy resztki swego człowieczeństwa, wciąż bezwzględnie rządził będzie naszymi instynktami. Zupełnie realna perspektywa gwałtownej śmierci, pożogi pochłaniającej dorobek pokoleń oraz ciemności ogarniającej wszystko dookoła, budzi szczególny rodzaj niepokoju. Okres Zimnej Wojny kilkukrotnie mógł zakończyć się kanonadą rakiet balistycznych, ale główni rozgrywający na wysokich stołkach byli świadomi konsekwencji odpalenia chociażby jednego pocisku, obawiając się wywołania tzw.: efektu domina. Obydwie frakcje pomimo ostrzenia noży doskonale zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji, prawdopodobnie mając w pamięci druzgocące słowa Alberta Einsteina, że kolejna wojna po jądrowej będzie na kamienie... Strachowi przed nuklearnym Armageddonem zawdzięczamy jednak Fallout, S.T.A.L.K.E.R. i oczywiście uniwersum Metro, które przedstawiało jedną z najbardziej sugestywnych wizji najbliższej przyszłości.

Wyobraźcie sobie zwyczajny dzień jakich wiele - niechętnie wstajecie z łóżka, przygotowujecie szybkie śniadanie, myjecie zęby po posiłku i żegnacie najbliższych wychodząc do pracy. Zjeżdżacie ruchomymi schodami na przedsionek stacji metra, pokonujecie bramkę i cierpliwie czekacie na przyjazd kolejki... nagle słychać odgłos przypominający wyburzanie budynku, światła natychmiast gasnął, zaś ziemia zaczyna złowrogo drżeć... Migają czerwone sygnalizatory, powstaje panika i temperatura zaczyna rosnąć... dosłownie oraz w przenośni, ponieważ na zewnątrz życie właśnie się skończyło. Nieważne kto pierwszy nacisnął przycisk, gdzie dokładnie spadły bomby i dlaczego nastąpił atak. Najwidoczniej Bóg podczas planowania biblijnego Armageddonu nie uwzględnił kilkuset kilometrów tuneli rozciągniętych pod powierzchnia Moskwy, które dla tysięcy pasażerów metra stały się miejscem przymusowego postoju - nowym domem.

Jeśli przedstawiony wyżej scenariusz nie pozwala Wam spokojnie zasypiać, to zapewne mieliście do czynienia z powieścią Dmitrija Glukhovskiego, przedstawiającą niełatwe losy mieszkańców rosyjskiej stolicy ocalałych z nuklearnej zagłady. Skoro czytacie niniejszą recenzję zachodzi także prawdopodobieństwo, że graliście w cyfrową adaptację Metro 2033 i ostrzycie sobie pazury na sequel o podtytule Last Light. Dzisiaj wszystko stanie się jasne niczym rozbłysk rozszczepianych pierwiastków ciężkich, ponieważ europejska premiera tego znakomicie rokującego tytułu odbyła się w miniony piątek. Ukraińskie studio 4A Games złożone w dużej mierze z byłych pracowników GSC Games (S.T.A.L.K.E.R.), startowało z uprzywilejowanej pozycji dzięki sukcesowi poprzednika, aczkolwiek w międzyczasie ich wydawca kopnął w kalendarz. Schedę po nieodżałowanym THQ przejęło Deep Silver zdecydowane doprowadzić projekt do końca... Jednak czy szczęśliwego, to dopiero się okaże... Proszę skasować bilety, nałożyć maski gazowe i sprawdzić zawartość magazynków!

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 37

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.