Recenzja Assassin's Creed IV: Black Flag PC - Piraci z Karaibów
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Morskie opowieści wprost od piratów z Karaibów
- 1 - Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny
- 2 - No i... znów bijatyka, no i znów bijatyka...
- 3 - Kiedy szliśmy przez Pacyfik - Way-hey, roluj go!
- 4 - To my, bracia korsarze! Jolly Roger to nasz znak!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed IV: Black Flag - Galeria screenów
- 7 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Cholerni piraci! Obszczymury zafajdane! Wlezie taki chojrak do gospody w brudnych buciorach, wysiorbie beczkę jamajskiego rumu i wszczyna bardachę, spokojnych obywateli strasząc. Zamiast uczciwej pracy na plantacji trzciny cukrowej poszukać, rozbija się szemrane towarzystwo zdezelowanymi łajbami, wypatrując łatwego zarobku pomimo patroli angielskiej marynarki, która za punkt honoru postawiła sobie tępienie korsarzy. Panie, daj pan spokój... W przemyśle rozrywkowym też przyzwoitości nie uświadczysz, bo zamiast hołdować praworządnym wzorcom i wychowywać młodzież na uczciwych ludzi, propaguje się nieuzasadnioną przemoc oraz awanturnictwo. Panie - wystarczy spojrzeć na takiego Assassin's Creed IV: Black Flag, gdzie z piratów bohaterów chędożonych zrobili! Zaiste... przygoda to ekscytująca i niebezpieczna, widok lazurowego oceanu może zauroczyć, ale jednocześnie wstępujemy w postać bezwzględnego mordercy. Skąd wiem? Przecież na własne oczy widziałem! Do kroćset... znowu się zdemaskowałem! Załoga - opuścić żagle, poluzować cumy, podciągnąć kotwicę i płyniemy na Karaiby! Przez Assassin's Creed IV: Black Flag niedługo przybędzie nam konkurencji!
Autor: Sebastian Oktaba
Tematyka piractwa od dawna pozostawała w kręgu zainteresowań menadżerów Ubisoftu, którzy walczyli z łobuzami wszelkimi możliwymi sposobami, czasami wpadając we własnoręcznie zastawione sidła. Słynne zabezpieczenia DRM najbardziej doskwierały posiadaczom legalnych kopii, uzależnionych od funkcjonowania firmowych serwerów, podczas gdy torrentowe wydawnictwa działały zawsze i wszędzie. Jeśli straciliśmy połączenie z siecią lub problem wystąpił po stronie producenta, to nawet rozgrywka single player była niemożliwa - przerabiałem to testując ostatnich Settlers'ów. Szczęśliwe ów nieprzyjemny rozdział został już zamknięty, ale francuski gigant postanowił realnie zarobić na szubrawcach pływających pod czarną banderą... Uprzejmie przepraszam kolegów po fachu kapitana Jacka Saprrowa, których ze względu na istotny wkład w rozwój światowej kinematografii uważam za rozgrzeszonych, natomiast powyższa epitet dotyczył oczywiście piratów z internetowej zatoki. Jednak na podstawie sylwetki Skidrowa albo Razora trudno byłoby napisać ciekawy scenariusz, więc ostatecznie zdecydowano się wykorzystać XVIII-wieczne legendy o postrachach mórz i oceanów.
Głównym bohaterem Black Flag został buntowniczy Edward Kenway, ojciec Haythama oraz dziadek Connora z Assassin's Creed III, który na początku swojej kariery wstąpił do marynarki królewskiej. Potem ambitny angielski korsarz rozpoczął tułaczkę po najróżniejszych załogach, trudniąc się przeważnie drobnym piractwem, aby w wyniku (nie)szczęśliwego zbiegu okoliczności trafić w środek odwiecznego konfliktu asasynów i templariuszy. Chociaż względy ideologiczne interesowały go akurat najmniej, to perspektywa zdobycia wielkiego bogactwa rozbudziła wyobraźnię do czerwoności. Edward był święcie przekonany, że tajemnicze Obserwatorium jakiego poszukują obydwie grupy zapewni mu dostatnie życie, postanowił więc spróbować szczęścia i wyprzedzić konkurentów... Akcja dzieje się niedługo po zakończeniu wojny o sukcesję hiszpańską na Karaibach (1701-1714 rok), kiedy po okolicznych wodach grasował m.in.: osławiony Edward Teach (Czarnobrody). Fabuła jest tradycyjnie sprytną mieszanką fikcji, faktów i postaci historycznych, jakie tworzą interesujące tło historii rodziny Kenway'ów.
Ekipa Ubisoft Montreal daleko odpłynęła od asasyńskich korzeni, wszak skrytobójcy najczęściej polowali w zatłoczonych metropoliach, tymczasem ciężar konfliktu przeniesiono teraz na niebezpieczne akweny. Decyzja może wydawać się wysoce kontrowersyjna, zwłaszcza w oczach hardcorowych fanów bractwa, którzy za szczytowe osiągnięcie uważają Assassin's Creed II. Wprawdzie odwiedzimy też liczne miasta, kolonie, wioski i plantacje, gdzie zabawa przypomina wcześniejsze odsłony, ale całokształt jest utrzymany w trochę odmiennej tonacji. Czy zmiany faktycznie były potrzebne i przyniosły zamierzony efekt? Moim skromnym zdaniem Assassin's Creed III wydaje się produkcją bardziej uduchowioną, dojrzalszą oraz posiadającą głębsze przesłanie, natomiast Black Flag nadrabia niedostatki fenomenalnym klimatem, kinowym rozmachem i porywającą opowieścią. Poza tym, zdecydowanie przypadnie do gustu wilkom morskim, jacy czekają na Raven’s Cry przymierając głodem od czasów Risen 2: Dark Waters.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Morskie opowieści wprost od piratów z Karaibów
- 1 - Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny
- 2 - No i... znów bijatyka, no i znów bijatyka...
- 3 - Kiedy szliśmy przez Pacyfik - Way-hey, roluj go!
- 4 - To my, bracia korsarze! Jolly Roger to nasz znak!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed IV: Black Flag - Galeria screenów
- 7 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
128
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
77