Recenzja Left 4 Dead 2 - Trup ściele się gęsto
Nic tak nie ożywia akcji jak trup, a najlepiej cała horda cuchnących, ociekających osoczem zombie. Paradoks? Niekoniecznie, o czym doskonale wiedzą wielbiciele kina grozy klasy „B”. Do historii przeszło już ”Night of The Living Death” i produkcji spod znaku rozkładających się ciał spragnionych ludzkiego mięsa systematycznie przybywa. Chodząca śmierć jest zresztą powszechnie oklepanym motywem, nieustannie wzbudzającym lęk oraz zainteresowanie gawiedzi. Wychowani w wierze, iż życie pozagrobowe winno mieć wymiar duchowy z trudem przyswajamy myśl, że zwłoki zamiast spokojnie spoczywać w mogile byłyby skłonne polować na ludzi... Ponury scenariusz, nieprawdaż? Temat równie dobry na film, co obrzydliwą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, grę z gatunku First Person Shooter. Taki jest właśnie sequel głośnego Left 4 Dead, który kilkanaście miesięcy temu zjednoczył maniaków survival horroru z mocnym akcentem na pacyfikację „sztywniaków”. Tym razem ocaleni stają przed jeszcze trudniejszymi wyzwaniami, chociaż ponowna wizyta w świecie opanowanym przez zainfekowanych nie wywołuje już podobnej ekscytacji, co część pierwsza... czyżby umarli zaczęli powoli gnić?
Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba
Następcę Left 4 Dead wielu wytykało palcem, często określając mianem „bezczelnego skoku na kasę”. Cóż, w tych niegodziwych słowach kryje się ziarno prawdy, aczkolwiek nie brakuje również przesady i rozgoryczenia. Wprawdzie ledwo rok po premierze L4D otrzymujemy wytwór bardzo podobny do oryginału, ale jednak odpowiednio uzupełniony oraz dopieszczony. Vavle doskonale zdawało sobie sprawę z niezbyt komfortowej sytuacji w jakiej się znalazło, toteż nie szczędziło zielonych na kampanię reklamową, jednocześnie dokładając starań, aby nikt im bumelanctwa nie mógł zarzucić. Środowisko fanów i redaktorów zostało podzielone, co chyba wcale nie zaszkodziło tytułowi tak bardzo, jak pierwotnie spekulowano. Poza tym, nie wszyscy chyba rozumieją, że gry to biznes jak każdy inny, gdzie rządzi pieniądz - takie są fakty. Twórcy zachęceni sukcesem „jedynki” przygotowali więc w ekspresowym tempie kontynuację dochodowego hitu, bezbłędnie wyczuwając koniunkturę rynku. Do chwili obecnej sprzedano ponad dwa miliony egzemplarzy Left 4 Dead 2, świadczące o niesłabnącej popularności jaką cieszy się seria. Zatem co z zapowiadanym bojkotem oraz deklaracjami olewania podobnej polityki wydawniczej? Ludzie pozwolili uwieść się kolorowym bannerom, czy może dzieło amerykanów zwyczajnie przydało im do gustu? Odpowiedź jest banalnie prosta: stary przepis w odrobinę odświeżonej postaci zaspokoił głód przeważającej liczby odbiorców. W sumie... niechaj będzie to odgrzewany kotlet, niemniej należycie przyrządzony i podany w godziwy sposób!
Formuła gry oraz jej główne założenia pozostały praktycznie nietknięte, wręcz żywcem skopiowane od znakomitego poprzednika. Osobom niezorientowanym w temacie spieszę wyjaśnić, iż Left 4 Dead 2 jest wyjątkowo krwawym FPS nastawiony na sieciową kooperację. Jeżeli jakimś cudem nikogo do wspólnego eksterminowania umarlaków nie znajdziemy, lub (co niezrozumiałe) zdecydujemy na partyjkę z botami, to oczywiście istnieje taka możliwość. Niestety, samotne przechodzenie kampanii nigdy nie dorówna emocjom multiplayerowych sesji. Powiem więcej, tryb single player przewidziano chyba tylko dla desperatów, bowiem gra pokazuje pazury wyłącznie podczas zabawy z ludźmi (najlepiej znajomymi). Tak czy owak, czterech śmiałków wspólne przedziera się przez legiony zainfekowanych, przelewa krew oraz wspiera ogniem, aby dotrzeć do punktu ewakuacyjnego. Pozornie proste zadanie? Dobre sobie! Przede wszystkim trzeba przeżyć, podczas gdy zewsząd nacierają tylko rządne mięsa maszkary. Cała nadzieja w towarzyszach niedoli, bez których bylibyśmy zgubieni...Wystarczy przytoczyć dowolny film z zombie w tle (tylko nie Shaun of the Dead ), żeby dogłębnie zrozumieć fatalne położenie garstki ocalałych bohaterów. Głębsza fabuła? Nie bądźmy śmieszni, wszak jakie ma ona znaczenie w zaistniałej sytuacji? Historia o tajemniczym wirusie zmieniającym ludzi w potwory była przerabiana niezliczoną ilość razy (min.: 28 Dni Później). Tak na marginesie, zgodnie z zapowiedziami wymieniona została obsada, co od początku budziło skrajne emocje. Bez obaw, Nick, Rochelle, Coach i Ellis pomimo iż byli poddawani ostrej krytyce, wyszli ze starcia z malkontentami obronną ręką. Charyzmy im nie brakuje, zaś wygląd zdradza miejsce pochodzenia - okolice Savannah oraz Nowego Orleanu - i właśnie na południu Stanów Zjednoczonych rozgrywa się akcja L4D 2. Nowa ekipa godnie przejęła schedę (jakże trafny zwrot) po Francisie, Louisie, Zoey oraz Billym, szybko zyskując moją aprobatę. Na razie jest nieźle...
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje
![Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku](/files/Image/m165/46066.png)
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
157![Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access](/files/Image/m165/45998.png)
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
76![Recenzja STALKER 2: Heart of Chornobyl - Zona ponownie wzywa! Gra jest wciągająca i klimatyczna, ale wymaga kilku poprawek](/files/Image/m165/45423.png)
Recenzja STALKER 2: Heart of Chornobyl - Zona ponownie wzywa! Gra jest wciągająca i klimatyczna, ale wymaga kilku poprawek
61![Recenzja Star Wars Outlaws - Prawdziwych przemytników poznaje się po tym, jak kończą... A tutaj byłoby sporo do poprawy](/files/Image/m165/44606.jpg)
Recenzja Star Wars Outlaws - Prawdziwych przemytników poznaje się po tym, jak kończą... A tutaj byłoby sporo do poprawy
109![Test NVIDIA GeForce NOW - Plan Ultimate z kartą klasy GeForce RTX 4080 jako alternatywa dla klasycznych komputerów](/files/Image/m165/44078.png)