Recenzja Fuel PC - Rzeczywistość polskiego kierowcy
- SPIS TREŚCI -
Gimme fuel, gimme fire, gimme that which I desire! Oh Yeah! Właśnie kawałek Metalliki przyszedł mi do głowy, gdy odebrałem paczkę podesłaną przez Codemasters. W środku, co raczej oczywiste, znajdowała się gra o znajomo brzmiącym tytule Fuel. Jako, że upały straszliwe nawiedziły moją okolicę postawiłem pierw coś wysokooktanowego wlać w gardło, aby osiągnąć właściwe obroty. Wyczekawszy upragnionego wieczora usiadłem do testów... A więc Fuel, tak? Dynamiczne wyścigi, rozgrywające się głównie na bezdrożach w piekącym słońcu, kurzu, dymie oraz oparach spalin? Skąd ja to znam? No przecież, codziennie jeżdżę do pracy stołecznymi ulicami które oferują zbliżone atrakcje. Po produkcji sygnowanej logiem Codemasters można spodziewać się jednak znacznie przyjemniejszych wrażeń. W końcu mówimy o ludziach odpowiedzialnych za serię Colin McRae i GRiD, ścisłą czołówkę gier wyścigowych na „pici” oraz konsolach. Niemniej za produkcją opisywanego tytułu stoi tak naprawdę studio Asobo, które dotychczas niczym nadzwyczajnym nie zabłysnęło. Czy tym razem mieli dobry pomysł? Starczy powiedzieć, że Fuel stawia na nieco odmienne podejście do tematu wyścigów, zarówno pod względem treści jak i formy. Skoro recenzja napisana, sprawdźcie czy paliwo nie było przypadkiem chrzczone z wodą!
Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba
Według programistów z Asobo świat przyszłości nie wygląda najlepiej. Cóż, akurat podobna wizja ziemi za kilkadziesiąt lat nikogo dziwić nie powinna. W skutek haniebnych zaniechań i braku zdecydowanych działań społecznych, efekt cieplarniany doprowadził do katastrofalnych zmian klimatycznych. Kataklizmy na niespotykaną dotąd skalę zmieniły ogromne połacie terenu w pustkowia lub rozlewiska. Populacja ludzka sporo na tym ucierpiała i została solidnie przetrzebiona. Chociaż gospodarka surowcowa padła, jednym z najbardziej pożądanych dóbr nadal pozostało paliwo. Jednocześnie jego deficyt nie przeszkodził grupie maniaków prędkości w organizowaniu szalonych wyścigów. Większość do współzawodnictwa skusiła atrakcyjna nagroda... oczywiście galony złocistej etyliny. Któż oparłby się pokusie? Jednym z takich pazernych oszołomów jesteśmy właśnie My. Jako nowicjusz w branży, będziemy musieli zyskać szacunek aby wyrobić sobie pozycję wśród najlepszych. Właściwie tylko tyle można napisać o podstawach scenariusza Fuel. Podobnie jak w przypadku innych pozycji z gatunku, także tutaj pełni on rolę wyłącznie uzupełniającą. Rywalizacja o oktany, które trzeba pierw spalić zanim dotrzemy do mety brzmi absurdalne, prawda? Jasne, dlatego też płynne złoto pełni wyłącznie rolę waluty. Zaraz, chwileczkę; wyścigi zdezelowanych pojazdów w postapokaliptycznej scenerii? Rywalizacja o paliwo? Nie da się ukryć, że ktoś tu chyba oglądał kilka razy za dużo trylogię Mad Maxa. Realia wyglądają podobnie, sprzęt również - brakuje tylko twarzy Mela Gibsona. Hmm... to nawet interesujące, wszak niewiele jest tytułów rozgrywających się w takich okolicznościach przyrody (niekoniecznie pięknych). Właściciele PlaySattion 3 mogli przynajmniej pobawić się w MotorStorm, który nigdy nie został przeniesiony na komputery osobiste. Teraz pytanie, czym Fuel faktycznie różni się od reszty zręcznościowych „ścigałek”?
Filozofia Fuel, pomimo całej otoczki sprowadza się tak naprawdę do jednego. Ścigać się szybko, nie oglądać za siebie i przede wszystkim zwyciężać. Każdy kto obcował z Pure lub pograł nieco w Flatouta lub Burnout poczuje się przy Fuel jak w domciu. Zresztą powyższe tytuły zostały zrecenzowane na łamach naszego serwisu, więc polecam nadrobić ewentualne braki w wiedzy. Tak czy owak wskakujemy w łaszki futurystycznego watażki, ładujemy cztery litery do pojazdu i ruszamy w drogę. Model jazdy jest ekstremalnie arcade'owy, czyli nieskomplikowany, przystępny oraz przyjemny. Niektórzy mogą zarzucić mu „nijakość” aczkolwiek w mojej subiektywnej ocenie to lekkie dramatyzowanie. Fakt, niczego nie trzeba wyczuwać, uczyć się czy pojmować. Nawet za pierwszym podejściem wszystko idzie gładko, jakbyśmy mieli już odbytą wielogodzinna praktykę. Leniwi mają z górki, gdyż nie przejmujemy się specjalnie wiatrem, deszczem czy kolizjami. Żadne z tych zjawisk nie wpływa diametralnie na charakterystykę jazdy. Zaciskamy zęby i wciskamy gaz do dechy, pokonując zakręty driftem w asyście hamulca ręcznego. Chociaż różnicę w przyczepności pomiędzy asfaltem czy trawiastą łąką łatwo wyczuć, amatorzy realizmu nie mają w Fuel czego szukać. Niestety, również wielbiciele ostrej rywalizacji poczują pewien niedosyt. Autorzy niezbyt sugestywnie zrealizowali pierwiastek współzawodnictwa. Przeciwnikom brakuje zapalczywości, ikry, odrobiny chamstwa i bezczelności. Chciałoby się uczestniczyć w prawdziwie bezkompromisowych zawodach nie spodziewając się ze strony oponentów zbytniej pobłażliwości. Tymczasem brakuje regularnych przepychanek oraz walki na drodze. Czy tak mogłaby wyglądać konkurencja wśród zdegenerowanych kierowców? Absolutnie nie oczekiwałem karabinów, eksplozji czy makabry rodem z Carmageddon, lecz sami przyznacie, czy jest coś bardziej satysfakcjonującego niż wyeliminowanie rywala tuż przed metą? Obserwowanie jak dymiący wrak jego niegdyś budzącego respekt pojazdu stacza się do rowu, to zaprawdę przyjemny widok... którego w Fuel nie doświadczamy. Jedynym wariatem na drodze skłonnym do zaczepki byłem ja, reszta zachowywała się co najmniej przyzwoicie. Zaś brak zwyczajnego nitro to już skandal.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
77