Recenzja Dragon Age II - Zniesmoczenie, mocium panie
- SPIS TREŚCI -
Półtora roku temu fani cRPG osadzonego w klimacie mrocznego fantasy piali z zachwytu, gdy półki sklepowe szturmował Dragon Age: Początek, wówczas pierwsza odsłona z zaplanowanej epickiej trylogii studia BioWare. Tytuł okazał się godnym miana „erpega” z krwi i kości, zgarnął mnóstwo prestiżowych nagród oraz co najważniejsze, zaskarbił sobie sympatię milionów graczy. Fakt, Dragon Age: Początek było naprawdę kozacką i ambitną produkcją, utrzymaną w duchu dawnej „złotej” epoki. Chociaż gra ukazała się na trzy wiodące platformy (PC / xBox 360 / PlayStation 3), twórcy nie poszli na łatwiznę i wbrew modzie stworzyli rasowego cRPG - nie jakąś marną hybrydę akcji z elementami fabularnymi. Perfekcja wymaga jednak czasu, dlatego wiadomość o rychłej premierze sequela Dragon Age przyjąłem z lekkim niedowierzaniem. Poprzeczka została przecież ustawiona bardzo wysoko, zaś napływające informacje o poczynionych zmianach nie napawały optymizmem. Bomba niezadowolenia wybuchła po publikacji dema Dragon Age II, które delikatnie rzecz ujmując, odrobinę mnie rozczarowywało. Zatem, gdy pełna wersja gry nareszcie wylądowała w napędzie, usiadłem do komputera z ciężkim sercem... BioWare nigdy nie zawiodło... powtarzałem w myślach...
Autor: Caleb - Sebastian Oktaba
Historia przedstawiona w Dragon Age II rozpoczyna się wraz z najazdem Mrocznych Pomiotów na Lothering, rodzinne miasto przyszłego bohatera. Wydarzenie to powinno być doskonale znane osobom, które miały styczność z Dragon Age: Początek, bowiem wcześniej już gościliśmy w tej ponurej okolicy. Sytuacja jest nieciekawa, więc nasz protegowany - niejaki Hawke - zbiera familię i daje drapaka do Kirkwall, gdzie liczy na pomoc dawno niewidzianego wuja Gamlena. Podróż obfituje w niemiłe niespodzianki oraz kilka dramatycznych potyczek, ale w krytycznym momencie przychodzi nam z pomocą znana skądinąd Wiedźma z Głuszy. Ostatecznie szczęśliwie docieramy do celu wyprawy, chociaż problemów wciąż przybywa w tempie iście lawinowym. Wujaszek okazuje się przykładną szumowiną, a dostanie za bramy twierdzy trudniejsze niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Straż niezbyt chętnie patrzy na uchodźców, dlatego zostajemy „wypożyczeni” do pracy w zbrojnych strukturach administracji, aby spłacić zaciągnięty dług... I tak oto zaczyna się opowieść o losach Hawke, który wkrótce zostanie czempionem oraz odegra kluczową rolę w dziejach świata. Scenariusz obejmuje dziesięć lat z życia herosa zanim został legendą, przedstawia jego drogę ku sławie i bogactwu, a także najważniejsze rozdziały życia osobistego. Generalnie, wiadomo czego należy się spodziewać przynajmniej w sferze fabularnej, nieprawdaż?
Pierwszą fundamentalną zmianą jaką można zaobserwować w Dragon Age II, jest sposób prowadzenia narracji, ponieważ przedstawiona historia będąca motorem napędowym gry, wydarzyła się w niedalekiej przeszłości. Opowieść o poczynaniach Hawke poznajemy więc z perspektywy osoby trzeciej, stąd pewne rozbieżności w faktach przytaczanych przez naocznego świadka tych wiekopomnych wydarzeń. Przykładowo, gdy krasnolud Varrik (bez brody!) przesłuchiwany przez Cassandrę - bardzo dociekliwą panią egzekutor - popuszcza wodze fantazji, nasz protegowany w jego słowach wychodzi niemal na pół-boga. Dopiero stanowczo poproszony o zejście na ziemię, weryfikuje relację i początkowy etap rozgrywki musimy z tego powodu rozegrać ponownie. Rzecz jasna, losy drużyny wyglądają wtedy zupełnie inaczej niż pierwotnie sugerował. Rozbicie wątku głównego na dwie płaszczyzny, to dość ciekawy i świeży pomysł, aczkolwiek w praktyce niewiele wnosi. W podstawowym trybie, gdzie toczy się właściwa akcja, rozgrywka wygląda zupełnie zwyczajnie. Powoli odkrywamy zawiłości scenariusza, wykonujemy zadania, klepiemy masy wrogów oraz systematycznie awansujemy, jakby jutro nie zostało jeszcze zapisane. Fabuła luźno nawiązuje do Dragon Age: Origins, więc znajomość poprzedniej części nie jest wymagana, aby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Cóż, trochę to dziwne, skoro tytuł wyraźnie sugeruje, że mamy do czynienia z pełnoprawnym sequelem. Niemniej dopiero zmiany w mechanice uświadamiają, jaką drogę obrali twórcy...
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- następna ›
- ostatnia »