Recenzja Call of Duty V: World at War - Wojna w pięciu smakach
- SPIS TREŚCI -
Czołem żołnierze! Od ostatniego spotkania z tytułem spod znaku Call of Duty minął przeszło rok. Niestety, zwłoka z recenzją najnowszej odsłony spowodowana była niezwykle pasywną postawą polskiego dystrybutora gry. Firma Licom Empic Multimedia, nie zechciała udostępnić do testów żadnego egzemplarza. Dział PR milczał jak grób, mnie zaś powoli zaczynało brakować cierpliwości, aby podejmować kolejne próby nawiązania kontaktu. Trudno, pofatygowałem się więc osobiście do jednego z Warszawskich centrów handlowych w celu zakupienia niezbędnego materiału do pracy. Ochota szybko mi przeszła, gdy zobaczyłem cenę 139 zł! O ile pamiętam, Call of Duty IV w chwili premiery kosztowało około 89 zł na starcie. Skąd więc taka podwyżka? Nie mam pojęcia, ale natychmiast przebiegłem się po znajomych i pożyczyłem World at War w celu przetestowania. Miałem prawo po nowym dziele Treyarch spodziewać się czegoś wyjątkowego, absorbującego i rozbudowanego, szczególnie, iż poprzednik postawił poprzeczkę niezwykle wysoko. Niemniej, sam fakt powrotu do realiów drugiej wojny światowej wydawał się krokiem wstecz. Czy aby na pewno? Na to pytanie, odpowiem za chwilę ...
Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba
Zgadza się, Call of Duty w wydaniu World at War pokornie wraca do swoich korzeni. Chociaż koncepcja przeniesienia gry w czasy współczesne była strzałem w dziesiątkę, twórcy piątej odsłony zdecydowali się ponownie odgrzebać najkrwawszy konflikt XX wieku. Dlaczego? Przecież temat terroryzmu, sił specjalnych i walki o wpływy na świecie jest znacznie bardziej elastyczny pod względem fabuły oraz, co najważniejsze, stosunkowo świeży. Doczesność ponownie ustąpiła jednak miejsca drugiej wojnie światowej, wyeksploatowanej niemal do cna. Nawet nie musiałem zgadywać, że główne skrzypce w kolejnej opowiastce o heroizmie, poświęceniu i walce o wolność, będą odgrywać niestrudzeni Amerykanie. Czy któregoś dnia jakikolwiek część Call od Duty, Brothers in Arms lub Medal of Honor odstąpi do tego nad wyraz nudnego schematu, wyzbywając się przy okazji patosu charakterystycznego dla każdej z serii? Szczerze w to wątpię, a im dłużej nad tym rozmyślam, tym bardziej mnie owa sytuacja zaczyna irytować. Pozostaje jedynie zaakceptować taki stan rzeczy, zacisnąć zęby i skupić na zabawie. Na pocieszenie warto wspomnieć, że powstaje już Modern Warfare 2 produkcji Infinity Ward, zatem rychło powrócimy do XXI stulecia. Tymczasem sprawdźmy, co nas czeka po uruchomieniu World at War.
Wzorem poprzednich części, kampanię podzielono na dwa rozdziały. W odróżnieniu od Call of Duty IV, tym razem wątki są całkowicie niezależne i niepowiązane. Wspólne pozostają jedynie realia. Zaczynamy od protagonistów demokracji i pokoju niesionego na bagnetach i lufach karabinów. Wcielając się w postać amerykańskiego szeregowca Millera, odwiedzimy malownicze wyspy Makin oraz Okinawę, przy okazji ubijając setki, o ile nie tysiące skośnookich oprawców. Cel jest oczywisty: przejąć kontrolę nad regionem i zniszczyć placówki oraz umocnienia wroga. Chłopaki Wujka Sama mają więc niebywałą przyjemność spotkać się z Japończykami, których determinacja może się równać wyłącznie z ich fanatyzmem. Z kolei rozdziały pod banderą ZSRR przemierzać będziemy w skórze Dmitrija Petrenki, szeregowca Armii Czerwonej. Facet ma niebywałe szczęście - kilka razy cudem unika śmierci i najwyraźniej ciągle mu mało. Najpierw w zrujnowanym Stalingradzie przeprowadzimy polowanie na wysokiego oficera III Rzeszy, później zaś ruszymy wraz z kamratami na zachód. Przygoda znajdzie swój finał w Berlinie, gdzie ostatkiem sił wbijemy na Reichstagu radziecką flagę. O ile część amerykańska, rozgrywająca się na Dalekim Wschodzie nie doskwiera uczuciem zbliżonym do deja vu, to strona ZSRR wręcz uderza wtórnością. Przerabialiśmy przecież zdobywanie hitlerowskiej kwatery bodajże w dodatku do Medal of Honor, biegaliśmy także po Stalingradzie w Call of Duty 2. Na dobra sprawę, World at War niczym nie zaskakuje osób obeznanych z tematyką Fps, których akcja dzieje się podczas II wojny światowej. Kolejny raz otrzymujemy praktycznie to samo, poddane tylko lekkiemu liftingowi pod względem formy i treści
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
77