Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Recenzja BioShock 2 - 20,000 mil podmorskiej żeglugi

Sebastian Oktaba | 17-02-2010 16:06 |

Spośród wszystkich zakątków naszego globu, oceany wciąż pozostają najmniej zbadanymi obszarami. Bezkresny błękit kryje więcej tajemnic niż można sobie wyobrazić i na dobrą sprawę nikt nie ma pewności, co czeka w głębinach. Być może odpowiedź na kilka nurtujących ludzkość pytań lub formy życia, których jeszcze nie znamy? Nieprzebrane bogactwa naturalne i nowe niebezpieczeństwa? Zapewne gdzieś pośród spiętrzonych wód spoczywa także Rapture, miasto niegdyś kwitnące, teraz przypominające już tylko cmentarzysko... Niszczejący dowód na to, jak marzenia z dnia na dzień potrafią przeistoczyć się w koszmar za sprawą chciwości, megalomanii oraz pychy... Poznaliśmy dobrze historię mieszkańców Rapture przy okazji pierwszego Bioshock, mając jednak nadzieję rychło powrócić do tego przygnębiającego miejsca. Twórcy nie kazali nam zbyt długo czekać, bowiem druga odsłona jednego z najbardziej oryginalnych shooterów 2007 roku właśnie debiutuje. Czy klimat nadal „wylewa” się z monitora litrami? Weźcie głęboki oddech, ponownie schodzimy pod wodę...

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Od wydarzeń przedstawionych w BioShock minęło kilkanaście długich lat. Cudowna metropolia stworzona przez Andrew Rayana wizjonera i oligarchę, pogrążyła się w całkowitym mroku. Zdawałoby się, że każdy kto opuści Rapture wymaże potworne wspomnienia z pamięci i nigdy nie zechce tu powrócić. Niemniej chora ambicja potrafi pchnąć człowieka do najokropniejszych czynów. Cóż, utopijny projekt Ryana pomimo wielu niedoskonałości w dalszym ciągu był domem dla zbłąkanych dusz, które kochały to trawione przez siły natury oraz zepsucie miasto. Piętno jakie traumatyczne przeżycia z dzieciństwa odcisnęły na psychice pewnej osoby, już wkrótce miało zaprocentować... Pragnienie przywrócenia dawnej świetności niedoszłej perle oceanu pchnęło Sofię Lamb wprost w objęcia szaleństwa. Opuszczone korytarze znów zapełniły siostrzyczki, które w asyście Big Daddy'ch rozpoczęły poszukiwania drogocennej substancji Adam - źródła wszelkich problemów. I właśnie nad jednym z „tatuśków” przejmujemy kontrolę, dokładniej zaś efektem średnio udanego eksperymentu. Reaktywowany prototyp opisany jako obiekt Delta został pierwotnie (drastycznie) „wyłączony” ze względu na przejaw wolnej woli oraz co za tym idzie, brak absolutnego posłuszeństwa. W świecie propagandy rządzonym przez radykałów, tępiącym indywidualności i zmuszającym do kolektywnej pracy, niedoszły strażnik będzie zmuszony odnaleźć dawno odebraną mu siostrzyczkę... Lecz jest w tej opowieści również drugie dno, coś, czego początkowo nie sposób dostrzec... Sekret związany z pewną małą osóbką prędzej czy później musi wypłynąć...

Fabuła BioShock 2 prezentuje się równie enigmatycznie jak w części pierwszej, co wśród sequeli nie jest regułą. Scenarzyści świadomi ciążących na nich obowiązków nie poszli na łatwiznę i sumiennie odrobili lekcje. Powoli zdradzane fakty łączą się w spójną całość prowadząc do zaskakującego finału, wyprzedzając na tym polu większość konkurentów. Produkcja 2K Marin z pewnością należy do grupy FPS wyższej klasy tak merytorycznej, jak i grywalnościowej. Poza tym, spodziewać można się więcej tego samego, gdyż BioShock 2 nie przynosi wielkich rewolucji. Najbardziej zauważalną zmianą w stosunku do „jedynki” okazuje się postać głównego bohatera. Zamiast zupełnie przeciętnego jegomościa, tym razem przejmujemy kontrolę nad Big Daddym. Owszem, jak już wiecie, ów egzemplarz nieco różni się od masowo wytwarzanych „ojczulków”, ale to w niczym mu nie ujmuje. Okuty w potężną zbroję, wyposażony w zestaw broni i plazmidy „tatko”, to prawdziwa maszyna do zabijania. Weterani BioShock doskonale pamietają, czym potrafiła skończyć się konfrontacja z Big Daddym. Wielu zapewne chciało wskoczyć w jego fatałaszki no i proszę, stało się. Pomysł jak najbardziej trafiony, coby nie rzec, że doskonały. Wbrew pozorom, mechanika rozgrywki nie przeszła z tego powodu gruntowanych modernizacji. Nadal będziemy zmagać się z mieszkańcami Rapture, korzystać z najróżniejszych mocy oraz ratować lub polować na Little Sisters. Drobnych elementów wyciągniętych z cRPG również nie zabraknie, podobnie jak fantastycznego klimatu. Gotowi na 20 000 mil podmorskiej żeglugi?

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.