Gin Tub - bar, który całkowicie odciął się od sygnału GSM
Szykując się do wyjścia z domu czy pracy większość z nas ma już niejako w nawyku pewne czynności. Część osób sprawdza czy okna są pozamykane, inni upewniają się, że kuchenka jest wyłączona, a jeszcze inni czy aby ich całodniowa praca została zapisana. Dodatkowo często przed samymi drzwiami klepiemy się po kieszeniach spodni, sprawdzamy marynarkę czy torebkę w celu zlokalizowania dokumentów, kluczy oraz... telefonu. Niestety, na przestrzeni ostatnich lat wyraźnie da się zauważyć, że wielu z nas czuje się bez smartfona jak bez ręki. Kontakt z rodziną czy przełożonymi, sprawdzanie godziny, gierki do zabicia czasu, facebook. Wyliczać można byłoby długo, a koniec listy nadal by nie nadciągał. Niezaprzeczalnie czasami nowinki technologiczne ułatwiają nam życie, innym jednak razem wypadałoby z nich zrezygnować - randka, spotkanie ze znajomymi lub rodziną. Z podobnego założenia wyszedł jeden z angielskich barów, który całkowicie odciął się od sygnału GSM.
Gin Tub funkcjonuje już od prawie dwóch tygodni. Do tej pory otrzymali jedną skargę, która dotyczyła tego, że telefon klientki łapie jednak zasięg sieci komórkowej!
Przed przystąpieniem do lektury o samym pubie wypada wpierw przybliżyć jedno z kluczowych pojęć. O czym mowa? O klatce Faradaya, czyli metalowym ekranie, który ma za zadanie między innymi chronić przed polem elektrostatycznym. Tego typu konstrukcje mogą przybierać różne kształty i rozmiary, wykonane zaś są z przewodników elektrycznych lub siatek z tego samego materiału. Sama klatka zawdzięcza swoją nazwę angielskiemu fizykowi, chemikowi oraz eksperymentatorowi, Michaelowi Faradayowi, który wynalazł ją w 1836 roku. Obecnie wykorzystywana są między innymi w chemii analitycznej, ekranowaniu kabli, ochronie danych w urządzeniach oraz... kradzieżach sklepowych. Zaznajomiony dobrze z tą wiedzą okazał się pewien Anglik, właściciel pubu Gin Tub położonego w Hove.
Steve Tyler dysponując dużymi ilościami folii aluminiowej, miedzianej siatki oraz sporych pokładów irytacji postanowił działać. Poprzedziły to długie obserwacje jego klientów, które tylko upewniły go w założeniach. Ludzie bowiem woleli bardziej wpatrywać się w ekrany swoich telefonów aniżeli rozmawiać z współbiesiadnikami. Lokal został poddany gruntownemu remontowi - w ściany wmontowane zostały liczne warstwy folii, a pod sufitem podwieszono miedzianą siatkę. Cel został osiągnięty - wnętrze lokalu zostało całkowicie odcięte od sygnału GSM. Efekt był natychmiastowy - ludzie nie mogąc pisać smsów czy przesiadywać na facebooku momentalnie zaczęli nawiązywać rozmowy ze swoimi znajomymi oraz innymi klientami. Angielski bar funkcjonuje w ten sposób już od prawie dwóch tygodni i do tej pory zgłoszona została jedna skarga - dotyczyła ona tego, że jednak przy jednym ze stolików jest zasięg sieci komórkowej! Właściciel lokalu uspokaja sceptyków - w przypadku nagłej sytuacji wymagającej kontaktu z numerem alarmowym nadal jest telefon stacjonarny. A jak wy podchodzicie do tego pomysłu? Czy powinny powstać podobne rozwiązania również w Polsce?