Krótka historia komputerów osobistych - 70 lat rozwoju PC
W lipcu 2016, maszyna o nazwie ENIAC obchodziła swoje okrągłe siedemdziesiąte urodziny. Uznawana jest ona za pierwszy w historii komputer osobisty, czyli w prostym przekładzie - jest prekursorem trzymanego w naszych domach sprzętu, który obecnie nie jest już tylko przeznaczony do pracy. Chyba, że jest się recenzentem gier komputerowych czy redaktorem - wtedy z całą pewnością można powiedzieć, że wiecznie się tylko pracuje na tym pececie. Będąc już zupełnie poważnym, takie spojrzenie wstecz ukazuje nam jaką drogę przebyły komputery osobiste, od olbrzymich szaf do pendrive'ów podłączanych bezpośrednio do monitora i urządzeń wielkości tabletów, na których możliwa jest bezproblemowa praca i rozrywka. Zapraszam więc na krótką podróż w czasie...
Minęło sporo czasu od powstania pierwszego peceta, a on dalej ewoluuje.
Jest rok 1945, Uniwersytet w Pensylwanii. Grupa naukowców projektuje i składa potężną (w obu tego słowa znaczeniach) maszynę. Rok później, Electronic Numerical Integrator And Computer (ENIAC) debiutował na uczelni w Priceton, gdzie pokazano niesamowite możliwości giganta składającego się z ponad 70 tysięcy rezystorów, 10 tysięcy kondensatorów, 1 500 przekaźników, 6 tysięcy ręcznych przełączników oraz 5 mln połączeń lutowanych dających wręcz zabójczą moc 0.1 MHz. Oczywiście taka liczba elementów wpłynęła na gabaryty machiny - zajmowała ona 167 m2 i ważyła 27 ton. Dla porównania przeciętny smartfon ma procesor taktowany zegarem 1.2 GHz, potrafi generować grafikę i waży około 100 gramów. Niemniej, jak na tamte czasy było to spore osiągnięcie i zapisało się trwale na kartach historii.
Przenieśmy się do lat 60-tych. Gry wideo zostały już stworzone, a na rynku pojawia się CDC 6600 - sprzęt tak potężny, że zajmował całe biurko. W zamian oferował tak bardzo wysoką wydajność, że uznawany jest za pierwszy superkomputer. Jednostka o mocy 3 MHz pozwalała na wykonanie kilku milionów operacji na raz. Wykazano się również nowatorstwem przy projektowaniu urządzenia - użyto freonu w systemie chłodniczym (nikt jeszcze wtedy nie wiedział jak substancje z owej grupy związków działają na atmosferę) oraz tranzystorów krzemowych. Sprzedaż rozpoczęła się w 1964, aczkolwiek zamówione jednostki klienci otrzymali dopiero rok później, po rozwiązaniu problemu z przegrzewaniem się podzespołów. Cena tego cudeńka wyniosła marne osiem milionów dolarów. Nie ma żadnych wątpliwości, że taki sprzęt wciąż był przeznaczony dla bogaczy, firm i uczelni wyższych.
Pierwszą konsumencką konstrukcją był ALTAIR 8800 przedsiębiorstwa MITS. Za moc obliczeniową odpowiadała tu 8-bitowa jednostka Intel 8080. Zaprezentowana w 1975 roku przez Eda Robertsa i... Billa Gatesa maszyna wzbudziła zainteresowanie całkiem nie małymi możliwościami, a wyceniona był na tyle atrakcyjnie, że nie trzeba było brać wielomilionowego kredytu. Najlepiej pokazują to dane sprzedażowe, według których komputer sprzedał się w ponad dziesięciu tysiącach sztuk. Wtedy to był jednak sukces na dużą skalę, ale warto zauważyć, że znaczną większość klientów stanowili mniejsi lub więksi przedsiębiorcy. Co do specyfikacji, to oprócz wspomnianego układu dzisiejszego dominanta na rynku procesorów, ALTAIR 8800 został wyposażony w 256 bajtów pamięci operacyjnej z opcją rozszerzenia o 1kB, 2kB, 4 kB, 16 kB, a w późniejszych edycjach można było użyć dyskietek do zwiększenia przestrzeni na dane. Oprócz tego załączono podstawowe oprogramowanie w postaci interpretera od Microsoft MBasic.
Pierwszym urządzeniem, który był rozchwytywany przez odbiorców prywatnych było urządzenie Apple I. Wyposażony w procesor o taktowaniu 1-2 MHz, 4 kB RAM i 1 kB vRAM (pozwalała wygenerować tryb tekstowy z 40 kolumnami na 24 wiersze) okazał się sukcesem i szybko zagościł w wielu domach. Właściciele firmy musieli szybko uruchomić linię produkcyjną, bowiem dwieście sztuk jakimś dziwnym trafem nie wystarczyło... Koszt tego pierwszego domowego komputera wyniósł około 666 dolarów. W 1977 na rynku pojawił się następca, Apple II wyposażony w szybsze CPU i z możliwością rozszerzenia pamięci operacyjnej do 48 kB. Nic nie chciałbym tutaj sugerować, ale niemal niezmieniający się sprzęt to po prostu tradycja w pewnej firmie. :)
Czas na lata 80-te, czyli początek skoku wydajnościowego, który zaowocował większą dostępnością tego typu machin dla mas. Niemal każdy mógł sobie pozwolić na kupno cudu techniki jakim bez wątpienia był i jest komputer. Niemal, dlatego, że na wschodzie Europy, gdzie dogorywały idee komunistyczne i gdzie często była spora inflacja, a przy tym w zasadzie brak dostępności tego Commodore'a czy innego IBM. Niemniej, w tym czasie na zachodzie triumfy święcił Commodore 64, na którym dało się grać w Castle Wolfenstein. W tym samym roku debiutował też Windows 1.0, pierwszy system firmy Microsoft wykorzystujący interfejs graficzny (GUI). Przy czym pierwsze systemy Windows były raczej nakładkami na DOS, niż samodzielnymi systemami w pełnym tego słowa znaczeniu. Pierwszymi samodzielnymi systemami (nie wymagającymi instalacji DOS) były Windows 95 i Windows NT (który wywodzi się ze współpracy Microsoft i IBM nad systemem OS/2). W tych czasach debiutował też wręcz legendarny ZX Spectrum, który osiągnął niesamowite wyniki sprzedażowe i wyniósł producenta wysoko do czołówki (czemu już w ogóle owej firmy nie ma, przedstawię kiedyś w osobnym tekście).
W późniejszych latach trwał oczywiście wyścig zbrojeń, pojawił się kosztujący 6600 dolarów Compaq Deskpro wykorzystujący nowy typ procesora i umożliwiający zabawę z grą Wing Commander w rozdzielczości 640 x 480 pikseli w 256 kolorach. Pojawiały się nowe wersje systemu Windows, gracze wymieniali co roku swój sprzęt do grania. Nie należy natomiast zapominać o laptopach, które wbrew przekonaniu wielu osób swój debiut zaliczyły jeszcze ma początku lat 80-tych. Grid Compass Computer 1109, bo o nim mowa nie był jednak w żadnym calu przeznaczony dla prywatnych użytkowników. Nie żeby to było jakieś monstrum wydajności - Intel 8086, 340 kb pamięci operacyjnej i wyświetlacz nie powodowały opadu szczęki. Powalała za to cena - ponad 8 tysięcy dolarów, a więc żaden przeciętny obywatel USA nie mógł pozwolić sobie na zakup tego szczytowego osiągnięcia myśli technicznej tamtych czasów. Nowatorskość przenośnego urządzenia została doceniona przez pracowników NASA. Komputer ważący 5 kilogramów o dużej mobilności, nie przeszedł więc bez echa, co z resztą dobrze widać po obecnej sytuacji na rynku - pojawia się sporo laptopów, z czego część jest tak samo wydajna jak stacjonarni bracia. Jak się można domyślić kosztują tyle samo ile wtedy trzeba było zapłacić za Grid Compass. W pamięci zapisał się także Osborne 1, który choć znacznie tańszy (1795 dolarów), to ważył nieco ponad 12 kg, czyli tyle co współczesne pecety.
To tyle jeśli chodzi o "krótkie" przedstawienie historii komputerów osobistych. Sporo czasu minęło od debiutu ENIACa, dziadka stojących pod naszymi biurkami skrzynek. Dzisiejsze zestawy za 800 zł wyprzedzają topowe w 2005 roku komputery za grube tysiące. Trudno jednak nie zauważyć, że w obecnych czasach tak naprawdę rośnie głównie moc układów graficznych, powoli zwiększa się ilość montowanej pamięci RAM, dyski twarde dobijają pojemnością do 10 TB, ale i tak lepsze są mniej pojemne, za to bardzo szybkie SSD. Zmiany w mocy CPU są natomiast mało widoczne i różnicę widać w syntetycznych testach. A co przyniesie przyszłość? Cóż, rozwój urządzeń 2w1, łączących wysoką wydajność z mobilnością, nowe lepsze podzespoły, a może coś nowego, w postaci mikrokomputerów o wielkości zegarka wyświetlających obraz w postaci hologramu. Czas pokaże co przyniesie jutro...