Śpiewający zwierzyniec – głośniki Natec
Na rynku głośników komputerowych od jakiegoś czasu królują niepodzielnie dwie firmy Creative i Logitech. Pod względem jakości odtwarzanego dźwięku nie mają sobie równych. Raz na jakiś czas pojawi się firma – śmiałek, która próbuje zdobyć dla siebie kawałek tego „tortu", przeważnie niestety bezskutecznie. Żeby zaistnieć na rynku trzeba zaoferować coś, czym nie może poszczycić się konkurencja. Takim „czarnym koniem" może okazać się firma Natec, o której istnieniu (przyznam się szczerze) wcześniej nie miałem pojęcia. Wbrew pozorom, ten fakt mógł okazać się zaletą produktów. Czy tak się stało? Zapraszam do lektury.
Autor: DRuMah - Marcin Pietras
NATEC założył sobie, że swoje produkty (nie tylko głośniki) będzie sygnował nazwami zwierząt. Najmniejsze głośniki noszą nazwę „Coyote" i pracują w systemie 2.0. Dwa kolejne zestawy występują w konfiguracji 2.1 (dwa głośniki satelitarne + subwoofer); jedne gorsze-tańsze a drugie lepsze-droższe i są to odpowiednio „Pelican" i „Mustang".
NATEC COYOTE
Kierując się zasadą „najlepsze na koniec", na początek do testów wybrałem najmniejsze zwierzątko – kojota. Wybacz czytelniku, ale niczym Cię tutaj nie zaskoczę – zacząłem standardowo od sprawdzenia zawartości pudełka.
Zawartość pudełka:
- dwa głośniki
- kabel do podłączenia z komputerem
- instrukcję obsługi w języku polskim
- styropian usztywniający
Specyfikacja producenta:
- Liczba głośników: 2
- Moc skuteczna: 20W RMS
- Pasmo przenoszenia: 70-20000 Hz
- Rozmiary: 111 x 142 x 213 mm
Cena sugerowana przez producenta to ok. 59 PLN.
Każdy z głośników zapakowany był skrupulatnie w folię – dosyć grubą i solidną. Dobrze, przynajmniej nie porysujemy nowego nabytku nerwowo rozrywając opakowanie. Półtorametrowy kabel do połączenia głośników z kartą dźwiękową jest odczepiany dwustronnie – według mnie jest to bardzo dobre rozwiązanie, ułatwiające życie podczas przemieszczania sprzętu czy ewentualnej awarii przewodu. Półtorametrowa długość również wydaje się być zadowalająca. Co poniektórzy mogą narzekać na brak pozłacanych końcówek w głośnikach tej marki, ale nie zapominajmy, z jakiej klasy sprzętem mamy do czynienia – nie jest to bynajmniej high-end. Przewód połączeniowy między głośnikami jest już niestety odłączany jedynie jednostronnie. No i mógłby być odrobinę dłuższy – 120 centymetrów to chyba jednak troszeczkę za mało. Przewód zasilający to około 140 cm. Instrukcja obsługi w rodzimym języku to duży plus, ale w niektórych przypadkach edytor miał problem z zastosowaniem odpowiednich znaków diakrytycznych (zła czcionka?).
Po ustawieniu sprzętu na biurku pierwsze wrażenie, jakiego doznałem, to uczucie, że mam do czynienia z naprawdę solidną konstrukcją. Masywny plastik oraz dokładnie dopasowane do siebie elementy nie pozwalają na traktowanie sprzętu jako tradycyjnej „chińszczyzny". Ponadto głośniki pokryte są cienką warstwą gumy - zabieg znany chociażby z notebooków firmy IBM seria T. O ile w laptopach miało to ułatwiać utrzymywanie produktu, o tyle w głośnikach jest to raczej zabieg kosmetyczny, zwiększający wizualną atrakcyjność produktu. Miejmy nadzieję, że w praktyce nie będzie to wyglądało analogicznie do wspomnianych wcześniej laptopów, w których guma ta po prostu się ścierała na rogach i nie wyglądało to już tak atrakcyjnie jak na początku.
Na spodzie głośnika zostały umiejscowione dość spore i solidne gumowe „nóżki" zwężane do dołu, mające zapewne tłumić drgania spowodowane pracą membrany. Wywiązują się z tego zadania całkiem zadowalająco.
Na tylnej ściance prawego głośnika znajdują się trzy gniazda: pierwsze to wejście na słuchawki (bardzo przydatna opcja – po podłączeniu słuchawek automatycznie odcinany jest dźwięk w głośniku), drugie to wyjście sygnału na lewy głośnik, a trzecie gniazdo jest to wejście sygnału (np. z komputera, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, aby w to miejsce podłączyć chociażby odtwarzacz mp3 czy mp4).
Oba głośniki zostały zaopatrzone w otwory Bass Reflex, co naprawdę dobrze wpływa na jakość odtwarzanego dźwięku w niskich częstotliwościach, nawet w produkcie o tak niewielkich rozmiarach.
Na prawym głośniku umieszczono dwa pokrętła – jedno pracuje jako włącznik oraz odpowiada za zmianę głośności, a drugie służy do płynnej regulacji tonów wysokich. Oba sprawiają solidne wrażenie, więc nie trzeba się obawiać o przypadkowe ich uszkodzenie. Podczas próby regulacji stawiają delikatny opór, co jest efektem jak najbardziej pożądanym.
Po podłączeniu urządzenia do gniazdka i włączeniu pokrętło głośności podświetla się delikatnym niebieskim światłem.
Membrana wykonana jest z tworzywa papieropodobnego (karton) oraz polakierowana srebrną farbą. Mocowanie wykonane jest z pianki nieznanej jakości, więc należy brać pod uwagę, że po kilku latach może się ona po prostu utlenić i wykruszyć. Brakuje kapsla, w jego miejscu znajduje się, przymocowany na sztywno do wnętrza obudowy, wykonany z tworzywa sztucznego bolec w kształcie pocisku. Wewnętrzna część membrany zabezpieczona jest dodatkowo aluminiowym pierścieniem. Głośnik został otoczony plastikową obręczą imitującą platynę, umocowaną przy pomocy sześciu chromowanych śrubek - imbusów. Całość prezentuje się naprawdę solidnie i elegancko. Już chciałem napisać że montaż i dopasowanie są wykonane wzorowo, gdyby nie... membrana lewego głośnika!
Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że ten element został nieodpowiednio dopasowany i przyklejony, co tragicznie zniszczyło całe wrażenie, jakie wywarł na mnie ten sprzęt. Pozostaje jednak nadzieja, że egzemplarz, z którym miałem do czynienia, to wypadek przy pracy i tym podobny defekt pojawia się jedynie w ułamku procenta produktów.
Dźwięk:
Od razu zaznaczę, że oceniając tą kategorię nie kierowałem się żadnymi badaniami oscyloskopowymi, miernikami pasma ani tym podobnymi wynalazkami. Każdy potencjalny nabywca tego zestawu nie należy do grona melomanów, bo pomimo wszystkich zalet w dalszym ciągu mamy do czynienia z głośnikami komputerowymi. Ponadto każdy słuchacz ma swoje indywidualne gusta i preferencje, na które informacje techniczne odnośnie rzeczywistego pasma przenoszenia raczej nie mają większego wpływu. Krótko mówiąc - to nie jest sprzęt audiofilski, dlatego pod tym kątem nie będzie sprawdzany.
Powiem szczerze, że odsłuchy wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Rozwiały się moje obawy dotyczące sytuacji, w której okazałoby się, że sprzęt lepiej wygląda, niż gra. Wysokie tony są naprawdę czyste, słychać dużo detali. Najciekawiej prezentują się wokale oraz mowa, co sprawia, że zestaw wydaje się szczególnie atrakcyjny podczas oglądania filmów i słuchania muzyki nieinstrumentalnej. Pomimo pojedynczej membrany pasmo przenoszenia „na oko" (ucho?) jest zbliżone do wartości podanych przez producenta. Moc rzeczywista w granicach 20W wydaje się nie być marketingowym bełkotem, co cieszy - głównie ucho. Oczywiście można się przyczepić do jakości niskich tonów, ale czego można się spodziewać po głośniczku takich rozmiarów? Produkt pracuje optymalnie przy ustawieniu mocy na ok. 30%. Przy 70% zaczyna trzeszczeć i zniekształcenia są już ciężkie do zaakceptowania. Okazało się, że membrana o średnicy 70mm może wytworzyć wystarczającą ilość hałasu, żeby w pomieszczeniu o powierzchni 16m^2 nie słyszeć osoby stojącej obok.
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »