5.1 od Geniusa po raz kolejny - zestaw SW-HF 5.1 5050
- SPIS TREŚCI -
Po dłuższej nieobecności - jeśli chodzi o sprzęt stricte grający, oczywiście - wracamy z artykułem o najnowszej pozycji audio ze stajni firmy Genius. Gdyby ktoś odważył się pominąć lekturę poprzedniego artykułu, niech czym prędzej nadrobi zaległości – oto odnośnik do recenzji głośników Genius SW HF 5100. Znajdziecie tam drodzy Czytelnicy również krótką notkę o samym producencie opisywanych w niniejszej recenzji „grajków”. Zatem, cytując zdanie z poprzedniej publikacji, jednym z tych lepszych produktów jest linia głośników w standardzie 5.1, z którą niemal od początku mam osobistą styczność. Panie i Panowie, przed Państwem kolejna odsłona niezbyt drogiego kina domowego do komputera w wydaniu Genius. Zainteresowani?
Autor: Wojciech "wistler" Patelka
Jaki był mój nastrój przed otwarciem paczki? Cóż… Z 5005 styczność miałem dosyć spory kawałek czasu temu, z 5100 korzystam na co dzień – również nie od wczoraj, tak więc nie spodziewałem się, bym wybuchnął z zachwytu w momencie, gdy podpiszę kurierowi kwitek odebrania paczki lub zabiorę się do rozrywania tektury i ogromu folii. Me przewidywania się sprawdziły – niechętnym ruchem odstawiłem 20 kilogramowego klocka pod ścianę w sposób, by nikomu nie zawadzał i poszedłem zrobić sobie coś do jedzenia. Przyszedł jednak moment, że ciekawość wzięła górę – może jednak nastąpi jakaś diametralna zmiana w stosunku do poprzedników, może wykażą się jeszcze lepszą reprodukcją dźwięku, wyglądem lub czymkolwiek innym? Po długiej walce ze sobą w końcu zabrałem się do rozebrania delikwenta z tekturowego wdzianka.
Herzlich willkommen, czyli co my tu mamy?
Z paczki powyskakiwały z moją niewielką pomocą pozwijane kable, kolejne kolumny i na samym końcu potężny, na oko 10 kilogramowy stwór. Sposób ułożenia ich w paczce nie przyprawił mnie o grymas na twarzy – każdy z głośników zwrócony był membranami do środka, co w przypadku gry w piłkę w magazynie nie poskutkowałoby przywołaniem obrazu sera szwajcarskiego. Gdy już wszystkie elementy znalazły jakże zaszczytne miejsce na (chyba) drewnianych panelach w wynajmowanym przeze mnie pokoju w dalekiej i odległej wiosce zwanej Poznaniem, poznęcałem się trochę nad kartonem. Podpierając się o informacje z Internetu skleciłem taką oto specyfikację:
Całkowita moc RMS | 150W |
Subwoofer | 75W |
Głośnik centralny | 15W |
Front/Tył | 15W |
Membrany |
|
Pasmo przenoszenia | 20Hz - 20kHz |
Stosunek sygnału do szumu | 85dB |
Wejścia | 1 x 5.1, 3 x stereo |
Pilot | Bezprzewodowy (IR) |
Kolor | Wiśnia |
Zawartość opakowania prezentuje się ni lepiej, ni gorzej niż w pozostałych przypadkach. Mamy więc tu zatem:
- Pięć (bo jakże by inaczej) satelitek różnej maści,
- Jeden duży subwoofer pełniący ponadto rolę zasilacza i wzmacniacza,
- Kabelki od tego drugiego, do tych pierwszych w różnych długościach (te jednak nie robiły wielkiego wrażenia – trzymetrowe kable na tył, to zdecydowanie za mało, przynajmniej na mój pokój),
- Kabelki od tego drugiego do źródła dźwięku, czyli: 3x 2RCA -> 2RCA plus trzy przejściówki (posłuchano mego apelu!) 2RCA -> mini-jack,
- Przewód 2RCA -> mini-jack, gdyby komuś zachciało się podpiąć dwukanałowe źródło dźwięku,
- Pilocik plus bateryjki,
- Papierki zwane instrukcjami.
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »